download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Lensman 04 Smith, E E 'Doc' Gray Lensman
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow 04 Spiew Smokow
- Cykl Gwiezdne Wojny Młodzi Rycerze Jedi (04) Miecze świetlne (M) Kevin J.Anderson & Rebecca Moesta
- Destiny Blaine Menage Amour 67 Virgin Promises 04] Winning (pdf)
- Diana Palmer Soldier Of Fortune 04 Pora na miłość (Mercenary's Woman)
- Cat Johnson [Studs in Spurs 04] Hooked [Samhain] (pdf)
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Lynn Abbey Chronicles Of Athas 04 Cinnabar Shadows (v1)
- Harry Turtledove Crosstime 04 The Disunited States of America (v1.0)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczuła, jak jej ślinka napływa do ust.
Chłód był przejmujący. Trudno było uwierzyć, że jeszcze
niedawno panował upał nie do wytrzymania. Sunny podsunęła
sobie do ogniska płaski kamień, usiadła i rozkoszując się
ciepłem, popatrywała na Chance'a. Zauważyła, że zdążył się
umyć, ciemne włosy były mokre. No i ogolił się. Sunny
uśmiechnęła się do siebie.
Musiał wyczuć, że go obserwuje. Podniósł na nią wzrok i
było jasne, że oboje myślą o tym samym.
-Jak siÄ™ czujesz, Sunny?
-Dziękuję, wszystko w porządku.
-Krwawisz?
-Przedtem... ale tylko trochę. Teraz już nie.
91
-Aha. Chance ostrożnie przekręcił ptaka na drugą stronę.
-Wolałbym to wiedzieć przedtem - mruknął. A ona życzyłaby
sobie, żeby on w ogóle niczego nie wiedział, a przede
wszystkim nie znał powodów, dla których Sunny Miller
straciła dziewictwo dopiero w wieku dwudziestu dziewięciu
lat.
-A dlaczegóż - spytała zaczepnie. Wycofałbyś się wtedy?
-Nie. Ale wszystko wyglądałoby inaczej. Hm... To było
nawet ciekawe.
-To znaczy... jak?
-No... byłbym ostrożniejszy, nie taki gwałtowny.
-Ale naprawdÄ™ wszystko jest w porzÄ…dku.
Chance znów skupił się na pieczystym.
-Jeszcze jedno - mruknął. - Wiesz, że nie zabezpieczyłem
siÄ™ za drugim razem.
-Zauważyłam.
Przez kilka sekund patrzyli na siebie w milczeniu, po czym
Sunny opuściła głowę i z wielką uwagą zaczęła przyglądać się
swoim dłoniom.
-A powiedz, Sunny, czy to może są właśnie te dni, kiedy ty
możesz...
-No... tak jakby na granicy.
Chance nie odzywał się przez chwilę, poprawił coś przy
rożnie.
-Gdybyśmy nie utknęli w tej dziurze...
-To co - spytała skwapliwie Sunny.
-To nie miałbym nic przeciwko temu. Nie do wiary! Czy
dobrze słyszałaś Chance wyraznie dawał do zrozumienia, że
nie miałby nic przeciwko temu, gdyby ona zaszła w ciążę.
Omal nie podskoczyła na tym swoim kamieniu. A wokół serca
zrobiło się jej dziwnie cieplutko.
-Ani ja, Chance.
Ptak został upieczony. Tak przynajmniej stwierdził Chance.
Zdjął szpikulec z rożna i kopiąc jeden z płaskich kamieni,
przesunął go bliżej Sunny. Rozsiadł się, wyciągnął z kieszeni
nóż i odkroił spory kawałek pachnącego mięsa.
92
-Proszę - powiedział, podając mięso Sunny.- Tylko uważaj,
jest bardzo gorÄ…ce.
Sunny, zgodnie z instrukcją, podmuchała przez chwilę, po
czym odgryzła kawałeczek, przeżuła i aż jęknęła z zachwytu.
W tym mięsie było wszystko, smak pieczonego drobiu, i dym, i
zapach palonego drewna. Nigdy jeszcze nie jadła czegoś
bardziej smakowitego.
-Chance! Pyszne!
Swój kawałek żuła bardzo powoli, rozkoszując się smakiem.
Chance odkroił dla siebie spory kawałek, jadł powoli i
prawdopodobnie jego podniebienie również przeżywało
rozkosze. Potem już sprawiedliwie obdzielał każdego z nich po
jednym kawałku. W pewnym momencie Sunny, choć wcale
jeszcze nie syta, zdecydowanie odmówiła.
-Bierz! - nalegał Chance . - Przecież wiem , że się nie
najadłaś.
-Nieprawda, nie przełknę już ani kęsa. A ty jesteś ode mnie o
wiele większy i musisz zjeść więcej.
-Sunny, jedz! I nie przejmuj siÄ™ tak mojÄ… osobÄ…. I nie martw
się, z głodu nie zginiemy, ja zawsze coś tam złapię. A jutro
rozejrzę się, czy nie rośnie tu coś jadalnego.
-Ptaki, krzaki... Czegóż to głodny człowiek nie wezmie do
ust!
Roześmiała się tym swoim wysokim, zarazliwym śmiechem,
Chance zawtórował, po czym znów ją poprosił, żeby jadła i
Sunny w końcu uległa i z wielką przyjemnością spałaszowała
jeszcze jeden kawałek smakowitego mięsa. Na deser każde z
nich przeżuło po połowie odżywczego batona. Z entuzjazmem,
co prawda, mniejszym, ale dzięki temu głód został
zaspokojony do końca.
Chance zgasił ognisko, Sunny rozstawiła namiocik. Umyli
zęby, po czym każde z nich udało się za inny załomek skalny,
na najbardziej osobistą wycieczkę. Jak stare dobre małżeństwo,
śmiała się w duchu Sunny. Ich dom", ta nisza w skałach, ich
cały dobytek - to było tak niewiele, ale te wspólne
przygotowania stworzyły prawdziwie domową atmosferę.
93
Pełną spokoju. Dopóki Chance nie spytał:
-Może nałożysz mój T-shirt? Będziesz miała taką jakby
nocnÄ… koszulÄ™.
W jego głosie nie było nic szczególnego, ale Sunny już
poczuła żar, rozlewający się po całym ciele. A więc
wystarczyło jedno jego spojrzenie, a jej ciało już płonie. Zbyt
wiele zdążyła się już nauczyć, na tym kocu, na ziemi zalanej
słońcem. Pamiętała ten moment oślepiający, paraliżujący. I
była pewna, absolutnie pewna, że żaden mężczyzna na świecie
nie byłby w stanie dać jej takiej rozkoszy. Tylko on.
-Ale tobie będzie zimno, Chance.
-%7łartujesz, prawda? Jak zwykle, spoglądał na nią z góry. I
uśmiechał się.
-Chyba nie przypuszczałaś, że zaśniemy od razu? Nie było
siły, ona też musiała się uśmiechnąć.
-Ależ skąd! To byłby wielki błąd! Ale pomyślałam, że ten T-
shirt przyda ci siÄ™... potem...
-Chyba nie.
W rekordowym tempie pozbyli się odzienia i wślizgnęli
do namiotu. Chance zgasił latarkę, jego niecierpliwe ręce
sięgnęły po Sunny. A ona, pieszczona, całowana, pomyślała
półprzytomnie, że to kochanie w ciemnościach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]