download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Briggs Patricia Mercedes Thompson 01 Zew księżyca
- Rice_Patricia_ _Klejnot
- Alan Dean Foster Alien 03 Alien 3
- Dlaczego wśÂ‚aśÂ›nie ty
- Characterization of the Pore Size of Molecular Sieves Using Molecular Probes
- Akcja antypapieska w Polsce
- 006. Igraszki losu Candice Hern
- Agata Christie Entliczek pentliczek
- Petecki_Bohdan_ _Strefy_Zerowe
- Anne McCaffrey JeśĹźdśĹźcy smoków z Pern 4. Spiew Smokow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opiekowała się w świetlicy, gdy nagle, uniósłszy głowę,
ujrzała Matta wchodzącego do żłobka. Co on tam robi?
Odprowadziła podopiecznych na lunch do jadalni, po
czym zajrzała do otoczonego szklanymi ścianami żłobka. Matt
trzymał w ramionach Erin i bawił się z nią, unosząc ją wysoko
do góry. Nagle odwrócił się i zobaczył Tarę.
- Jak siÄ™ miewasz?
- Dziękuję, dobrze. Dzieci są grzeczne, poza tym lubię z
nimi pracować. Jesteś bardzo zajęty?
- Tak. Przeprowadzałem rano zabieg, a potem u dwójki
pacjentów na oddziale intensywnej terapii wystąpiły
komplikacje.
- A co ciÄ™ tu sprowadza?
- Chciałem zobaczyć Erin i przekonać się, czy się dobrze
czuje. Poza tym słyszałem od doktora Myersa, że zdjął ci
szwy.
Tara skinęła głową i podniosła rękę, żeby pokazać
obandażowany kciuk.
- Mogę mieć małą bliznę, ale to mi nie przeszkadza.
- Cieszę się, że wszystko w porządku. Matt rozejrzał się
po żłobku.
- Taro, czy znalazłabyś trochę czasu na wspólny lunch?
Rozmawiałem dziś rano z Jimem.
- Chyba... chyba tak. Pójdę zapytać Charlene.
- Dobrze. Zaczekam na zewnÄ…trz.
Gdy zajęli miejsca przy stoliku, Matt zapytał:
- Jak ci się mieszka w domku? Dach już nie przecieka?
- Wszystko w porządku. A ponieważ ostatnio nie padało,
nie mogę powiedzieć, czy cieknie.
- Mogę wziąć wąż ogrodowy i polać dach, a wtedy się
przekonamy.
Roześmiali się.
- Mówiłeś, że dzwonił Jim.
- Ach, tak, dzwonił dziś rano. Odnalazł Cathy Guthrie
Pennington. Mieszka koło bazy wojskowej w San Diego wraz
z mężem, sierżantem Robertem Penningtonem. Sąsiad
powiedział Jimowi, że Penningtonowie wyjechali na tydzień
do rodziny Roberta. Tara westchnęła.
- Och, mam nadzieję, że ona powie nam coś istotnego.
- LiczÄ™ na to. Cathy jest prawdopodobnie jedynÄ… osobÄ…,
która poznała tego oszusta.
- Może Bri wysłała jej jakieś zdjęcie.
- Musimy sprawdzić każdą poszlakę. Ten maniak znowu
chciał wziąć kredyt na moje nazwisko. Wynajął też kolejny
samochód.
- Och, Matt. Tak mi przykro.
- To nie twoja wina. Muszę odszukać tego oszusta, zanim
odbierze mi jedyne, co mi pozostało: moją pracę.
- Znajdziesz go - zapewniła go Tara. - Mogę pojechać z
tobÄ… do Cathy?
- Hej, czy to aby nie ten słynny lekarz, doktor Landers?
Matt podniósł głowę. Do stolika podeszła Cari Malone.
- Nie wiedziałem, że dziś pracujesz. - Z tymi słowami
Matt wstał, żeby się przywitać.
Cari dosiadła się do ich stolika.
- Dziś nie pracuję, ale przyszłam zakończyć
przygotowania do balu dobroczynnego. Mam nadzieję, że ty
też przyjdziesz - zwróciła się do Tary. - Chyba ją zaprosiłeś?
- Ja... nie pomyślałem o tym. - Matt zaczął się plątać. -
Sama wiesz, jaka to piekielnie nudna impreza.
Cari spojrzała na niego z wyrzutem.
- O, przepraszam, panie doktorze. Ciężko pracowałam,
żeby zorganizować ten wieczór. Taro, zapraszam cię
osobiście.
- Ale... ja nie mogÄ™. To znaczy... nie znam tam nikogo. A
poza tym, nie mam się w co ubrać na taką okazję.
- Poznasz masÄ™ ludzi, jeszcze zanim zabawa zacznie siÄ™ na
całego. Jeśli chodzi o suknię, to mam szafę pełną strojów
wieczorowych. Jestem pewna, że znajdzie się coś dla ciebie.
Wpadnij do nas wieczorem. Zrobimy grilla, potem panowie
zajmą się dziećmi, a my wybierzemy odpowiednią kreację. Do
zobaczenia o siódmej.
Zanim którekolwiek z nich zdążyło się odezwać, Cari
wstała od stolika i szybkim krokiem opuściła stołówkę. Tara
wreszcie odważyła się spojrzeć na Matta.
- Słuchaj, nie muszę iść na bal. Wiem, że Cari zaprosiła
mnie tylko dlatego, że u ciebie mieszkam. Nie chcę, żebyś się
czuł zobowiązany do czegokolwiek. Przecież mogłeś umówić
siÄ™ z kimÅ› innym.
- Ale się nie umówiłem. Przepraszam, Taro. Powinienem
był cię zaprosić. Rzecz w tym, że traktuję to jako służbowy
obowiązek. Jestem tam zwykle zajęty zbieraniem pieniędzy. -
Uśmiechnął się. - Będę zaszczycony, jeżeli zgodzisz się pójść
ze mnÄ… na bal.
ROZDZIAA 9
O siódmej Cari przywitała Tarę, Erin i Matta, stojąc na
progu domu.
- Wreszcie dotarliście - powiedziała, przepuszczając gości
w drzwiach.
Widok przestronnego, z gustem i bogato urzÄ…dzonego
wnętrza okazałego domu Malone'ów zrobił na Tarze duże
wrażenie. Nagle rozległ się stukot butów i ze schodów zbiegł
najstarszy syn gospodarzy - Danny. Wkrótce za nim pojawiła
się śliczna, kilkuletnia dziewczynka, z jasnymi włosami
ściągniętymi w kucyk.
- Miałeś na mnie zaczekać, Danny! - zawołała, po czym
nagle zatrzymała się, widząc gości. - Przepraszam, mamusiu,
nie chciałam tak głośno krzyczeć.
- Taro, to nasza Krissy - powiedziała Cari, patrząc
karcącym wzrokiem na córkę. - Krissy, to jest Tara, a ta
malutka dziewczynka to Erin.
- Dzieli dobry. Niedługo skończę pięć lat. Czy mogę
potrzymać Erin?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]