download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- McSparren Carolyn Super Romance 97 Karuzela
- Clark Mary Higgins Najdłuższa noc
- Zane [Dark R
- Rozkosze Nocy Day Sylvia
- Frey Danuta Broszka z zielonych kamieni
- Anne McCaffrey Crystal 2 Killashandra
- Kalicka Manula Wirtualne zauroczenie
- Fritz Leiber FGM 6 Swords and Ice Magic
- arystoteles_etyka_eudemejska
- John Norman Gor 08 Hunters of Gor
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Głosy stały się jeszcze wyrazniejsze, gdy w końcu
gwałtownym szarpnięciem ktoś otworzył drzwi do
garderoby i z bliska rozległ się tupot więcej niż jednej
pary butów.
Oczy Juliet zrobiły się zupełnie okrągłe. Wbiła
paznokcie w mięśnie Iana.
Są, są, są już w naszej garderobie. Obezwład-
niająca panika zacisnęła jej gardło.
Noc Juliet 47
Przytaknął i zasłonił jej usta dłonią.
Nie gadaj.
Uhm.
I nie kichaj.
Pochyliła głowę i ukryła się na jego piersi, zdumio-
na prędkością, z jaką waliło jego serce. Objął ją
w pasie, ich urywane oddechy zsynchronizowały
siÄ™.
TkwiÄ…c policzek przy policzku, wysilali wzrok
i słuch, żeby nie stracić całkiem orientacji w tej
przygniatającej ciemności.
Przez otwór wentylacyjny widzieli snop światła
latarki, tańczący nerwowo dokoła. Wreszcie światło
zatrzymało się na kratce i oświetliło ich stopy.
Oboje zamarli.
Tuż za ścianą padły jakieś zduszone obce słowa.
Juliet wstrzymała oddech, czuła, że jej towarzysz
niedoli zrobił to samo. Bardzo powoli intruzi wyco-
fali siÄ™ z garderoby.
Ian i Juliet balansowali na granicy życia i śmierci
w ciszy gęstej jak wczorajsza zupa z zielonego
groszku. Ich serca dudniły, krew płynęła szybciej,
adrenalina podskoczyła.
Co powiedzieli?
Nie zrozumiałem. Ale na szczęście wyszli.
Może nie mają ochoty jezdzić na nartach.
Oboje odetchnęli z ogromną ulgą, a potem nawet
zaśmiali się cichutko. Juliet, wciąż gnieżdżąca się na
kolanach Iana, nie ściskała go już tak mocno za szyję.
48 Carolyn Zane
Zażartował szeptem, że w innych okolicznoś-
ciach podnieciłoby go, gdyby siedziała tak blisko
niego.
Odparła, również szeptem, że w innych oko-
licznościach dostałby w twarz za to, gdzie trzyma
ręce.
Jak myślisz, czego oni tu szukają? zastanowi-
Å‚a siÄ™.
Ian był równie bezradny jak ona w tej kwestii.
Nie mam pojęcia.
A kiedy siÄ™ stÄ…d wyniosÄ…?
Jak już znajdą to, czego szukają.
Kim oni sÄ…?
Nie wiem, ale nie wierzę, żeby Jesse albo twoja
siostra posiadali cokolwiek, co byłoby interesujące
dla jakichś terrorystów z jakiegokolwiek kraju.
To prawda. Ale dlaczego zaatakowali akurat
w WigiliÄ™, i to podczas wesela?
Pewnie dlatego, bo wiedzieli, że to, czego szu-
kają, znajduje się dzisiaj w tym domu. A może chcą
wziąć zakładników. Może chcą zyskać rozgłos.
Może też szukają nie czegoś, tylko kogoś, i ten ktoś
jest gościem na weselu.
Ale kto?
Nie wiem. Siedz cicho. Znowu tu idÄ….
Znowu? WracajÄ… tutaj? Do... do... do naszej
garderoby? Przecież już... już... już tu byli...
Oboje wciągnęli powietrze i wstrzymali oddech,
jak przed skokiem do głębokiej wody. Drzwi gar-
Noc Juliet 49
deroby zostały ponownie otwarte, zbliżały się do
nich czyjeś ciężkie kroki.
Wtem w garderobie zabłysło górne światło. Męż-
czyzni plądrowali zawzięcie, wymieniając jakieś
uwagi, zrywali płaszcze z wieszaków, zrzucali pu-
dełka z półek na podłogę.
A kiedy już wszystkie rzeczy utworzyły na
podłodze jeden wielki stos, zabrali się za prze-
szukiwanie powstałego pobojowiska. Strumień
światła latarki przesuwał się po niższych półkach
i pod półkami, krążył po deskach podłogi. I znów
zatrzymał się na kratce wentylacyjnej.
Juliet wcisnęła twarz w szyję Iana i stłumiła
okrzyk, obejmując go z całej siły rękami i nogami.
Ian trzymał ją mocno, całował ją raz po raz
w czoło i uspokajał cichym szeptem. Zwiatło prze-
śliznęło się dalej, po czym znowu wróciło do kratki.
ROZDZIAA TRZECI
Obcy konferowali teraz przyciszonymi głosami.
Zwiatło latarki przesunęło się znów dalej.
Ian w milczeniu głaskał Juliet po głowie i poli-
czkach, czuł, jak bezgłośnie poruszają się jej wargi.
Co robisz? spytał zaniepokojony.
Odparła mu prosto i spokojnie:
ModlÄ™ siÄ™.
Och. Czemu o tym nie pomyślał? To
dobrze.
Zabiją nas stwierdziła szeptem.
Nie, nie. Nie umrzemy tak Å‚atwo. Nie Å‚am siÄ™.
Ja siÄ™ bojÄ™.
Wiem. Ja też się boję.
Nie wyglÄ…dasz na to. WyglÄ…dasz na takiego
twardziela z powieści Toma Clancy ego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]