download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Onora O'Neill Rethinking Informed Consent in Bioethics
- Mayo Margaret Kocham Adama
- 0748633545
- Historia WydziaśÂ‚u
- GR866. Orwig Sara Wyczekiwany śÂ›lub
- Clover Autrey Upon Eagle's Light (pdf)
- Giovanni Boccaccio Il Filostrato
- Harrison Harry Galaktyczne sny
- Guy N. Smith Przyczajeni
- Jack Vance Tschai 3 The DirDir
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dagor Aglareb, to znaczy BitwÄ… ChwalebnÄ….
Było to więc zwycięstwo, lecz zarazem przestroga, której książęta nie zlek-
ceważyli, lecz zacieśnili jeszcze bardziej więz między sojusznikami, wzmocni-
li i usprawnili straże i rozpoczęli oblężenie Angbandu, które miało trwać odtąd
przez niemal czterysta lat słonecznych. Po Bitwie Chwalebnej przez długi czas
żaden sługa Morgotha nie śmiał wyjść poza bramę Angbandu, bojąc się Noldo-
rów. Fingolfin nawet mawiał chełpliwie, że nigdy już Morgoth nie zdoła się wy-
rwać z okrążenia ani zaskoczyć Noldorów nową napaścią, chyba żeby zdrada się
zakradła do obozu sojuszników.
Jednakże Noldorowie nie mogli zdobyć Angbandu ani odzyskać Silmarilów,
a walki nie ustawały całkowicie przez całe wieki oblężenia, gdyż Morgoth obmy-
ślał coraz to nowe nikczemne podstępy i wciąż wystawiał na próbę siły i czujność
przeciwników.
Nigdy też jego forteca nie była całkowicie okrążona, bo wieżyce Thangorodri-
mu wysuwały się z wygiętej w olbrzymi hak ściany Gór %7łelaznych, które broniły
ich z dwóch stron jak mur okryty śniegiem i lodem, niedostępny dla Eldarów. Tak
więc od północy żaden nieprzyjaciel nie zagrażał twierdzy Morgotha i tamtędy,
tajemnymi; krętymi ścieżkami szpiedzy jego wymykali się niekiedy i zapuszczali
na terytorium Beleriandu. Ponieważ zaś Morgoth nade wszystko pragnął siać po-
strach i niezgodę wśród Eldarów, kazał orkom od czasu do czasu chwytać któregoś
z nich żywcem i dostarczać w pętach do Angbandu; zdarzało się, że taki jeniec
porażony grozą jego wzroku nie musiał już potem być zakuwany w łańcuchy, bo
ze strachu i tak spełniał posłusznie wolę okrutnego władcy. Tym sposobem Mor-
goth wiele się dowiedział o tym, co się działo od dnia buntu Feanora, i z radością
dostrzegał zarodki różnych waśni w obozie przeciwników.
W niespełna sto lat po Dagor Aglareb Morgoth spróbował zaskoczyć znienac-
103
ka Fingolfina (znając czujność Maedhrosa wolał nie zaczepiać tego księcia) i wy-
słał armię orków ku białej północy, aby najpierw na zachód, a potem na południe,
dotarli na wybrzeże koło fiordu Drengist tą samą drogą, którą niegdyś Fingolfin
przeprowadził swój hufiec znad Cieśniny Lodowej Kry. Wtargnęliby więc do Hi-
thlumu niespodziewanie od zachodu, gdyby nie to, że zostali w porę wyśledzeni
i Fingon natarł na nich w górach nad fiordem Drengist tak potężnie, że większość
orków zepchnięta do morza utonęła.
Tego starcia nie zaliczono jednak w poczet wielkich bitew o Beleriand, gdyż
armia orków nie była zbyt liczna, a ze strony Noldorów w boju brała udział tylko
część elfów osiadłych w Hithlumie. Po tym zwycięstwie zapanował na wiele lat
pokój; Morgoth zaniechał jawnych wypadów z Angbandu, przekonany już wtedy,
że sami orkowie bez innej pomocy nie są zdolni stawić czoło Noldorom. W skry-
tości serca obmyślał więc nowe plany.
Upłynęło następne sto lat, nim z bramy Angbandu wychynął nocą pierwszy
z Urulokich, ognistych smoków Północy Glaurung. Był młody, niedorosły
jeszcze, bo smoki żyją długo i rozwijają się bardzo powoli, lecz wzrok jego tak
przeraził elfy, że pierzchli przed nim w góry Ered Wethrin i do Dorthonionu, on
zaś grasował po polach Ard-galen szerząc spustoszenie. Wreszcie książę Hithlu-
mu Fingon na czele konnych łuczników wyruszył do walki z potworem; zwinni
jezdzcy otoczyli go kręgiem, a Glaurung nie mógł znieść sypiących się na niego
strzał, bo nie był jeszcze całkowicie opancerzony. Uciekł z powrotem do Angban-
du i przez długie lata nie pokazał się więcej.
Fingon zyskał wiele chluby, a Noldorowie cieszyli się i mało kto zdawał sobie
sprawę ze znaczenia i grozy nowego potwora. Morgoth zaś był niezadowolony,
że Glaurung przedwcześnie się objawił. Po tej porażce smoka nastał Długi Pokój,
trwający blisko dwieście lat.
W całym tym okresie zdarzały się tylko drobne utarczki na pograniczach,
a wszystkie krainy Beleriandu bogaciły się i rozkwitały. Pod osłoną wojsk czu-
wających na północy Noldorowie mogli budować sobie domy i wieże, wytwarzać
mnóstwo pięknych przedmiotów; powstało też wówczas wiele poematów, opo-
wieści i mądrych ksiąg. W niektórych okolicach Noldorowie i Sindarowie stopili
się w jeden lud i używali tego samego języka; nie zatarły się wszakże pewne róż-
nice między nimi, bo Noldorowie zawsze górowali nad innymi szczepami siłą
ciała i umysłu, słynęli jako najwspanialsi wojownicy i uczeni, wznosili swoje bu-
dowle z kamienia i lubili się osiedlać na stokach gór lub na otwartych równinach.
Sindarowie zaś mieli piękniejsze od nich głosy i więcej talentu do muzyki, tak że
w tej dziedzinie wśród Noldorów nie ustępował im jedynie Maglor, syn Feanora;
lubili lasy i brzegi rzek, a niektórzy z nich woleli wędrować z miejsca na miejsce,
nigdzie się na stałe nie osiedlając; wędrowali więc i śpiewali w drodze.
XIV
Beleriand i jego królestwa
Wypada teraz wyjaśnić, jak się przedstawiała kraina zajmująca północną część
zachodniego regionu Zródziemia w owych pradawnych czasach, gdy przybyli tu
Noldorowie; opowiemy też, jak przywódcy Eldarów zarządzali swoimi dziedzi-
nami i jak siÄ™ sprzymierzyli ze sobÄ… przeciw Morgothowi po Dagor Aglareb
trzeciej bitwie w Wojnach o Beleriand.
Na północy świata przed wiekami Melkor spiętrzył Ered Engrin, Góry %7łela-
zne, jako osłonę dla swej twierdzy Utumno; góry te ciągnęły się wielkim łukiem
ze wschodu na zachód na granicy strefy wiecznych mrozów. Za ich ścianą na za-
chodzie, gdzie wyginały się ku północy, Melkor zbudował drugą fortecę, która
miała go zabezpieczyć na wypadek ataku ze strony Valinoru; jak już mówiliśmy,
powróciwszy do Zródziemia, zagniezdził się w nie kończących się lochach Ang-
bandu %7łelaznego Piekła Valarowie bowiem podczas Wojny Potęg; spiesząc
się ze zniszczeniem Utumno, nie zburzyli całkowicie Angbandu i nie przeszukali
jego najgłębszych podziemi. Melkor wydrążył pod Ered Engrin tunel prowadzący
na południową stronę gór i zamknięty potężną bramą.
Nad bramą i za nią wzniósł aż do wysokości samych gór straszliwe wieżyce
Thangorodrimu; za materiał posłużyły mu popiół i żużel z podziemnych kuzni
i gruz skalny wyrzucany na powierzchnię przy kopaniu wielkich tuneli. Wieżyce
te były czarne, ponure, na podziw wyniosłe, a z ich szczytów ciemne, cuchnące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]