download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- John Norman Gor 08 Hunters of Gor
- Fielding Liz Imperium rodzinne 08 Diamentowe walentynki
- 08 Zlota Dynastia Gold Kristi Kodeks zakochanych
- Charmed 08 Merlins Erbe Eloise Flood
- Ĺťelazny Roger Amber 08 Znak Chaosu
- 08 Beaman Joyce Betty Lou
- Dziedzictwa planety Lorien Księga 1 Jestem numerem cztery Lore Pittacus
- Le Guin Ursula Jesteśmy snem
- Le Guin Ursula K. Świat Rocannona
- Reymont WśÂ‚adysśÂ‚aw Wampir
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiem, co to było. Przepraszam.
- Oni... - Z trudem panował nad wargami i głosem. - Oni by nas nie zdradzili.
- Kto? Patrioci? Nie odpowiedział.
- Masz na myśli Voe Deo? Oni by nas nie zdradzili?
W ciszy, jaka nastąpiła po jej pytaniu, zadanym łagodnym tonem niedowierzania,
Teyeo zrozumiał, że Solly ma rację. Wszystko to był spisek światowych mocarstw.
Lojalność Teyeo wobec własnego kraju i armii została zmarnowana i okazała się
równie daremna, jak reszta jego życia. Ukrył głowę w dłoniach i zatęsknił za łzami,
ale nie popłynęła nawet kropla.
Solly przekroczyła linię. Poczuł jej dłoń na ramieniu.
- Jest mi bardzo przykro, Teyeo - powiedziała. - Nie chciałam cię obrazić!
Szanuję cię. Byłeś całą moją nadzieją i oparciem.
- To nie ma znaczenia - odparł. - Gdybym... gdybyśmy mieli trochę wody.
Solly zerwała się z materaca i załomotała w drzwi pięściami i sandałem.
- Dranie, dranie! - krzyczała.
Teyeo wstał i zaczął chodzić: trzy kroki, zwrot, trzy kroki, zwrot, wreszcie
zatrzymał się po swojej stronie pokoju.
- Jeżeli masz rację - powiedział powoli, oficjalnym tonem - zarówno nam, jak i
porywaczom grozi niebezpieczeństwo nie tylko ze strony Gatay, ale także ze strony
moich ludzi, którzy być może... którzy wspierali te frakcje antyrządowe, by znalezć
pretekst do wprowadzenia tu oddziałów i spacyfikowania Gatay. Dlatego właśnie
wiedzą, gdzie znalezć wichrzycieli. Mamy... mieliśmy szczęście, że nasz oddział
był... był autentyczny.
Solly patrzyła na niego z czułością, która wydała mu się niestosowna.
- Nie wiemy natomiast, po której stronie opowie się Ekumena. To znaczy... Tak
naprawdÄ™ istnieje tylko jedna strona.
- Nie, istnieje też nasza strona, strona uciśnionych. Kiedy ambasada zobaczy, że
Voe Deo próbuje przejąć Gatay, nie będzie się w to mieszać, ale również tego nie
zaaprobuje. Zwłaszcza jeśli będzie się to wiązało z takimi represjami.
- Przemoc jest wymierzona tylko we frakcje antyekumeniczne.
- Ludzie z ambasady i tak tego nie zaaprobują. A kiedy się dowiedzą, że żyję,
wkurzą się na ludzi, którzy twierdzili, że spłonęłam podczas święta. Problem polega
na skontaktowaniu się z ambasadą. Byłam jedyną osobą reprezentującą Ekumenę w
Gatay. Kto byłby bezpiecznym kanałem?
- Któryś z moich ludzi. Ale...
- Na pewno już ich odesłano. Po co trzymać tu ochronę ambasady, jeśli
wysłanniczka zginęła i została pochowana? Chociaż moglibyśmy spróbować. Każ
tym chłopcom spróbować. - Po chwili powiedziała w zamyśleniu: - A może
wypuściliby nas w przebraniu? Takie wyjście byłoby dla nich najbezpieczniejsze.
- Dookoła jest ocean - przypomniał Teyeo.
- Och, dlaczego nie przyniosą nam wody... - Solly zaczęła się bić pięściami po
głowie. Jej glos przypominał szelest papieru. Wstydził się własnego gniewu, bólu,
samego siebie. Chciał powiedzieć Solly, że była mu pomocą i nadzieją, że szanował
ją, że okazała się niewiarygodnie dzielna, ale nie mógł wydobyć z siebie słowa. Czuł
się pusty, zużyty, stary. Gdyby tylko przynieśli im wody!
W końcu przyniesiono im wodę i trochę nieświeżego jedzenia. Najwyrazniej
porywacze musieli się ukrywać i znajdowali się w sytuacji przymusowej. Rzecznik -
powiedział, że ma na imię Kergat, czyli wolność" po gatajsku - poinformował
więzniów, że całe dzielnice zostały ewakuowane i podpalone, że oddziały
voedeańskie panowały nad przeważającą częścią miasta, włącznie z pałacem, i że sieć
właściwie pominęła te wydarzenia milczeniem.
- Kiedy walki się skończą, Voe Deo zawładnie moim krajem - powiedział Kergat
z pełną niedowierzania furią.
- Nie na długo - stwierdził Teyeo.
- Kto zdoła ich pokonać? - spytał młody człowiek.
- Yeowe. Idea Yeowe.
Kergat i Solly spojrzeli na niego.
- Rewolucja - wyjaśnił Teyeo. - Ile jeszcze czasu upłynie, zanim Werel stanie się
nowym Yeowe?
- Pracownicy? - spytał Kergat takim tonem, jakby Teyeo sugerował rewoltę bydła
czy much. - Oni siÄ™ nigdy nie zorganizujÄ….
- Tylko poczekaj - odparł łagodnie Teyeo.
- Nie macie żadnych pracowników w waszej grupie? - spytała zdumiona Solly
Kergata.
Rzecznik nie zadał sobie trudu, żeby odpowiedzieć. Teyeo zauważył, że Kergat
zaklasyfikował Solly jako pracownicę. Rozumiał, dlaczego tak się stało. On sam
postąpił tak samo w innym życiu, kiedy tego rodzaju rozróżnienia miały sens.
- A twoja niewolnica, Rewe, czy była twoją przyjaciółką? - spytał Kergat Solly.
- Tak - odparła Solly, a po chwili się poprawiła: - Nie. Chciałam, żeby nią była.
- A makii?
- Myślę, że tak - powiedziała po chwili.
- Czy on wciąż tu jest?
Solly pokręciła głową i odparła:
- Trupa wybierała się na tournee kilka dni po święcie.
- Od czasu obchodu święta podróże zostały zakazane - powiedział Kergat. -
Prawo do przemieszczania siÄ™ ma tylko rzÄ…d i wojsko.
- Batikam pochodzi z Voe Deo. Jeżeli wciąż tu jest, prawdopodobnie wyślą go
razem z trupą do domu. Spróbuj się z nim skontaktować, Kergacie.
- Z makilem? - spytał młody człowiek z tym samym niesmakiem i
niedowierzaniem. - Z jednym z twoich voedeańskich komediantów?
Teyeo rzucił Solly spojrzenie. Cierpliwości, cierpliwości, mówiły jego oczy.
- Z jednym z biseksualnych aktorów - powiedziała Solly ignorując Kergata, ale
na szczęście i on postanowił ją ignorować.
- To inteligentny człowiek - powiedział Teyeo. - Ma liczne koneksje. Mógłby
pomóc, zarówno wam, jak i nam. Może gra jest warta świeczki, o ile makii wciąż jest
w mieście. Musimy się spieszyć.
- Dlaczego miałby nam pomóc? Pochodzi z Voe Deo.
- Nie jest obywatelem, ale pracownikiem - powiedział Teyeo. - Poza tym należy
do Hame, podziemnej organizacji pracowników, która występuje przeciwko rządowi
Voe Deo. Ekumena uznaje Hame. Batikam powiadomi ambasadę, że pewna
patriotyczna grupa ocaliła wysłanniczkę i przetrzymuje ją w miejscu, gdzie grozi jej
najwyższe niebezpieczeństwo. Sądzę, że Ekumena podejmie szybkie i zdecydowane
kroki. Zgadza się, wysłanniczko?
Solly, której nagle przywrócono stanowisko, odpowiedziała krótkim, pełnym
godności skinieniem głowy.
- Zróbcie to jednak dyskretnie - powiedziała. - Jeżeli zdołają użyć nacisku
politycznego, chętnie unikną przemocy.
Rzecznik próbował ogarnąć to wszystko swoim umysłem. Teyeo, pełen
współczucia dla jego zmęczenia, nieufności i zmieszania, czekał w milczeniu.
Zauważył, że Solly siedzi równie cicho, z jedną dłonią na drugiej. Była wychudzona i
brudna, a jej nie myte, tłuste włosy zwisały w cienkim warkoczu. Była dzielna, jak
odważna klacz, cala w nerwach. Prędzej pęknie jej serce, niż się podda. Kergat
zadawał pytania, a Teyeo odpowiadał, argumentując i zapewniając. Od czasu do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]