download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Eames_Anne_Ukochany_z_Montany
- Linda Farstein AC 04 The Deadhouse (v0.9)
- CRC Press Access Device Fraud and Related Financial Crimes
- Anh Leod [Men of Myth 02] Cherokee's Playmates (pdf)
- Awakening Pr
- Bull Emma Wojna o dć…b
- Jeremy Black Altered States, America Since the Sixties (2006)(1)
- Le Guin Ursula K. Hain 08 Cztery drogi ku przebaczeniu
- FCE Examination Report Jun 2001 0100 0102
- JavaScript Projekty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- klimatyzatory.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zarządził, by przeszły pod administrację państwową. W okresie trwania stanu wojennego
mógłbym uznać pańskie pełnomocnictwo tylko w tym przypadku, gdyby mój rząd zezwolił
panu na przejęcie zarządu dóbr. O pozwolenie to musi się pan postarać osobiście przez
francuskiego pełnomocnika w Hiszpanii bądz też przez hiszpańskiego posła we Francji.
- A więc muszę jechać za ocean! Czy nie mógłbym jednak przynajmniej pobieżnie
zaznajomić się ze stanem interesów Rodrigandów w Meksyku?
- Nie mogę się na to zgodzić.
- Posiadłościami zarządzał dotąd senior Pablo Cortejo, prawda? Co się z nim stało?
- Człowiek ten, jako buntownik i zdrajca, został skazany na banicję.
- Gdzie przebywa teraz?
- Skądże ja mogę wiedzieć? - Francuz wzruszył ramionami. - Nie jestem w żandarmerii.
Zupełnie mi zresztą obojętne, gdzie on się znajduje. Uważam go bowiem nie tylko za
buntownika, ale za tchórzliwego, pozbawionego czci i wiary łobuza i oszusta.
- Senior! - Cortejo stracił panowanie nad sobą.
- O co chodzi, monsieur?
- Pan znieważa Pabla Corteja! Czy ma pan na to dowody?
- Ile pan tylko zechce.
- Niech je pan tylko przedstawi.
- Panu?! - Francuz roześmiał się głośno. - Nie ma pan prawa tego ode mnie wymagać!
Pańskie zainteresowanie osobą Corteja wydaje mi się dalece podejrzane!
- Ja na niego nie rzucani bezpodstawnych podejrzeń.
- Ja także tego nie czynię. Powtarzam, że dowodów przeciwko Cortejowi mam wiele.
Dowodem jest każda niemal pozycja w księgach, które prowadził, każda cyfra w nich
zawarta. Oszukał hrabiego Rodrigandę na ogromne sumy. Już za te sprzeniewierzenia
zasługuje na stryczek. To zaś, że zachciało mu się prezydentury, świadczy o błazeńskim
szaleństwie!
76
- A więc Cortejo opuścił kraj?
- Tego nie wiem. Ma mi pan jeszcze coÅ› do powiedzenia?
- W tej sytuacji nic.
- W takim razie żegnam. Adieu, monsieur!
Notariusz został sam w pokoju. Nigdy w życiu nie spotkał go podobny afront.
- Czekaj, chłopie, ja ci jeszcze pokażę! Ty, ty... - mełł w ustach przekleństwa. - Przyjdzie
chwila, w której odpłacę ci pięknym za nadobne!
Wyszedł z gabinetu administratora. Gdy przechodził przez pokój, w którym siedzieli
urzędnicy, czuł na sobie ich ironiczne spojrzenia. Udał, że tego nie widzi. Na ulicy zapytał
jakiegoś mężczyznę o adres hiszpańskiego pełnomocnika i poszedł tam natychmiast.
Wpuszczono go po długim wyczekiwaniu. Ku swemu oburzeniu dowiedział się, że
administrator dobrze go poinformował. Nie pozostało mu nic innego, tylko wrócić do
gospody.
Landola wypoczęty, nie mógł już się go doczekać. Od razu zauważył, że kompan nie
załatwił sprawy pomyślnie.
- Mam wrażenie - powiedział - że los panu nie sprzyja.
- Nie myli się pan. Pasy bym darł z tych Francuzów! - i pokrótce zrelacjonował, co mu się
przytrafiło.
- Rzeczywiście wygląda to beznadziejnie - pokiwał głową Lan-dola. - Co więc robimy?
- Musimy wypełnić trumnę don Fernanda. Zaraz potem pojedziemy do klasztoru delia
Barbara.
- Ale co włożymy do trumny?
Mimo iż byli sami w pokoju, Cortejo syknął ostrzegawczo:
- Nie tak głośno. Mógłby nas ktoś usłyszeć. Pyta pan: co? Oczywiście trupa.
- Mamy więc odkopać jakiś świeży grób i zrabować nieboszczyka?
- Byłoby to szaleństwem! Niechże mi senior secretario powie, co jego zdaniem zrobią nasi
wrogowie, gdy znajdÄ… tego trupa.
- Oczywiście zaczną go badać.
- I co zauważą?
Landola obrzucił Corteja niepewnym spojrzeniem. Nie wiedząc, co odpowiedzieć,
zażartował:
77
- Zauważą przede wszystkim, że to zwłoki.
- Oczywiście - uśmiechnął się Cortejo. - Ale zaraz potem stwierdzą z łatwością, kiedy i na
jaką chorobę zmarł ten człowiek.
- Do licha! Teraz rozumiem. Musimy mieć trupa mniej więcej z tego okresu, w którym
pogrzebano don Fernanda.
- SkÄ…d go wezmiemy?
- A skąd, jeśli nie z cmentarza? Dzień i rok zgonu odczytamy z nagrobków.
- Nareszcie pojął pan całą rzecz!
- A ubranie?
- Kupimy od pierwszego lepszego krawca lub handlarza.
- Musi być jednak podobne do tego, w którym pochowano hrabiego.
- Syn mój opisał mi dokładnie całą uroczystość pogrzebową. Zapamiętałem, co mówił o
ubraniu hrabiego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]