download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.1
- Laurie Faria Stolarz Blue is for Nightmares 01 Blue is for Nightmares
- Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept
- Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
- Anthony, Piers Titanen 01 Das Erbe der Titanen
- Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 01 The Sword
- Jo Clayton Skeen 01 Skeen's Leap (v1.2)
- Chloe Lang [Brothers of Wilde, Nevada 01] Going Wilde (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
intuicji! Gdyby to od niej zależało, kobiety nie tylko zaj
mowałyby najwyższe stanowiska w firmach, nie tylko
kierowałyby przedsiębiorstwami, ale rządziłyby światem!
ROZDZIAA SZÓSTY
Tak jak obiecała, Kate oddała firmowy samolot do
dyspozycji Caroline i Nicka. Nowożeńcy udali się na lot
nisko luksusową limuzyną, którą również zamówiła dla
nich starsza pani. Drugą limuzyną, która czekała na nich,
kiedy wysiedli z samolotu po stronie kanadyjskiej, dotarli
na miejsce - do Klonowego Gaju.
Kate jako organizatorka wycieczki spisała się znako
micie. Ośrodek, malowniczo położony nad brzegiem
zamarzniętego jeziora, otoczony był lasem, w którym
oczywiście przeważały klony. Składał się z głównego bu
dynku, w którym mieściła się restauracja, oraz wielu po
jedynczych domków rozrzuconych po kilkuhektarowym
terenie. Kiedy jechali limuzynÄ… po wÄ…skiej wyboistej,
miejscami oblodzonej drodze ciągnącej się wśród wyso
kich zasp śnieżnych, Caroline pomyślała, że chyba jej
i Nickowi przydzielono najdalszy, najbardziej odizolowa
ny domek ze wszystkich.
- Podejrzewam, że babcia musiała tu bywać latem
- rzekła, patrząc na świat przez lekko przyciemnione ok
na. Padające z nieba wielkie płatki śniegu osiadały leni
wie na szybach, po czym szybko topniały. - Wyobrażam
sobie, że w lipcu jest tu przepięknie. Pewnie babcia są
dziła, że w styczniu jest tak samo.
99
- Moim zdaniem zimą też jest przepięknie - powie
dział rozmarzonym głosem Nick. - Trochę przypomina
mi to zimowy krajobraz w Rosji.
- Tęsknisz za ojczyzną, prawda?
- Tak. Ale nie na tyle, żeby wrócić tam na stałe. Teraz,
dzięki tobie, to mi na szczęście nie grozi. - Przez chwilę
milczał. - Ożeniłem się z tobą z bardzo egoistycznych
pobudek, Caro. Ale wiedz, że do końca życia będę ci
wdzięczny za to, co zrobiłaś.
Zarumieniła się, czując na sobie spojrzenie jego cie
mnych oczu.
- Bez przesady, Nick. Bądz co bądz mną też kiero
wały bardzo egoistyczne pobudki. Gdybyś został depo
rtowany, babcia nigdy by się nie doczekała tego magicz
nego kremu odmładzającego.
PodskakujÄ…c na oblodzonych wybojach, limuzyna prze
jechała jeszcze kilka metrów i wreszcie zatrzymała się przed
zarezerwowanym dla nowożeńców domkiem. Kierowca po
śpiesznie otworzył pasażerom drzwi, a boy hotelowy, który
towarzyszył im od głównego budynku, szybko wbiegł po
schodach do domku. Nick podał Caroline rękę i pomógł
jej wysiąść z samochodu, po czym pochwycił ją w ramiona
i zaczął nieść przez zaśnieżony ogród.
- Nick! Puść mnie! Postaw na ziemi! Nick! - pisz
czała, z zawstydzeniem zerkając na szeroko uśmiechnięte
twarze kierowcy i boya, którzy przyglądali się jej bez
skutecznym zmaganiom.
- Cicho, Caro! - rozkazał Nick. - I na miłość boską,
przestań okładać mnie pięściami! Jako twój nowo poślu
biony mąż wykonuję to, co do mnie należy.
100
W przedpokoju wreszcie ją postawił, po czym, szcze
rząc zęby jeszcze szerzej niż kierowca i boy, delikatnie
strzepnął śnieg z jej włosów.
- Z tego, co mi wiadomo, w Ameryce pan młody po
winien przenieść żonę przez próg mieszkania. Chyba że
mi się coś pokićkało i to wcale nie jest zwyczaj amery
kański?
- Nie, nic ci się nie pokićkało, po prostu... po prostu
mnie to wyleciało z głowy - przyznała Caroline.
Prawdę mówiąc, nie tyle wyleciało, co w ogóle nie
przyszło jej do głowy, że Nick może chcieć kultywować
jakiekolwiek ślubne obyczaje w sytuacji, gdy ich mał
żeństwo stanowi pewnego rodzaju kontrakt. Ale, jak po
woli zaczynała się przekonywać, Nick był człowiekiem
nieprzewidywalnym, pełnym niespodzianek, który ciągle
czymś zaskakiwał.
Podczas gdy kierowca limuzyny wnosił do domu ba
gaże oraz wiktuały, jakie kupili w drodze do Klonowego
Gaju, boy rozsunął zasłony w oknach i włączył piecyk,
żeby trochę się wewnątrz ogrzało.
Zdjąwszy gruby, wełniany płaszcz, Caroline ruszyła
na zwiedzanie domku.
Styl rustykalny bardziej widoczny był od zewnątrz niż
w środku. Tu panował raczej styl eklektyczny, głównie
przywodzący na myśl wieś angielską i prowincję fran
cuską. Eleganckie meble natychmiast skojarzyły się jej
z meblami w podmiejskiej rezydencji Nicka. Na wprost
kamiennego kominka, który sięgał prawie do samego su
fitu, stały dwie wygodne dwuosobowe kanapy. Reszta
mebli to były antyki: piękne stare szafy, kredensy, stoły.
101
Lśniącą drewnianą podłogę przykrywały grube, bogato
zdobione dywany. Z lewej strony salonu znajdowała się
nieduża kuchnia, drzwi z prawej prowadziły natomiast
do sypialni i Å‚azienki.
Kierowca i boy, zadowoleni z napiwków, jakie im
Nick wręczył, wyszli z domku, zostawiając nowożeńców
samych.
- Nick! - zawołała Caroline.
Stała w sypialni, podziwiając drugi kominek, niemal
równie wielki jak ten w salonie, ogromną sosnową szafę,
przepiękną sosnową komodę oraz szerokie łoże z balda
chimem przykryte śliczną, ręcznie wykonaną narzutą.
- Nick! Musiała zajść jakaś pomyłka. Chyba przy
dzielili nam niewłaściwy domek.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - spytał zdziwiony,
przyłączając się do Caroline w sypialni.
- No bo spójrz. Jest... tylko jedno łóżko. Szerokie,
ale tylko jedno. Komuś musiało się coś pomieszać. Na
pewno nie babci. Ona akurat zna okoliczności naszego
małżeństwa. Założę się, że zarezerwowała dla nas domek
z dwiema sypialniami, a przynajmniej z dwoma łóżka
mi. Słuchaj, zadzwoń do recepcji i powiedz im.
- Co? %7łe chociaż mamy za sobą zaledwie parogo
dzinny staż małżeński, to nie chcemy spać w jednym po
koju, a tym bardziej w jednym łóżku? Zrozum, Caro,
umieszczono nas, przypuszczalnie zgodnie z poleceniem
Kate, w domku dla nowożeńców... Wyjrzyj, maleńka,
przez okno.
Na zewnątrz zapadł już zmrok, sypał coraz gęstszy
śnieg.
102
- Naprawdę chcesz wychodzić w taką śnieżycę?
Przenosić zakupy i bagaże do innego domu? - spytał
Nick. - A jeśli ci faceci z imigracyjnego jednak zaczną
węszyć? Jeśli postanowią sprawdzić, czy na pewno spę
dziliśmy tu miesiąc miodowy? Zastanów się, Caro. Jak
to będzie wyglądało, kiedy recepcjonista powie im, że
w noc poślubną państwo Valkovowie zdecydowali się
przeprowadzić z domku dla nowożeńców do domku
z dwiema sypialniami?
- Psiakość, masz rację - przyznała, zdając sobie spra
wę, że w urzędzie natychmiast nabrano by podejrzeń.
- Słuchaj, jakoś sobie poradzimy. Coś wymyślę. Mogę
na przykład spać w salonie na kanapie.
- Nie... będzie ci strasznie niewygodnie - zapro
testowała, mając nadzieję, że Nick nie odczyta jej słów
jako zachęty do spędzenia nocy w jednym wspólnym
łóżku. Na wszelki wypadek, żeby jej intencje były cał
kiem jasne, dodała: - Jestem od ciebie sporo mniej
sza. Jeśli któreś z nas ma spać na kanapie, to prędzej ja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]