download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Offutt Andrew Conan i miecz skelos
- Coming Full Circle Liz Andrews
- Jenny Carroll Mediator 03 Reunion
- Jack Vance Dying Earth 03 Cugel's Saga
- GR826. (Duo) Betts He
- Francis Lebaron Magic The Gathering Masquerade Cycle 01 Mercadian Masques
- Cathy Williams Karaibskie noce
- Lisa J Smith Vampire Diaries 4 Dark Reunion (v1.0)
- Brenda Steele [Acc
- McPhee Margaret PrzebiegśÂ‚y hrabia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nagle szalejące na nieboskłonie miriady ptaków obramowane zostały wielkim,
pięknym łukiem tęczy.
Tego było dla pani Olivii Grynpis zbyt wiele.
Jęknęła i zemdlała.
Niezauważona przez wpatrującą się w niebo gawiedz dziewczynka w jaskra-
woczerwonej koszuli nocnej wychynęła zza krzaka i z szerokim uśmiechem za-
częła wiązać sznurowadła pani Grynpis w jeden wielki supeł.
* * *
Ciągły szmer podpodłogowego ogrzewania świszczał irytująco w przedpoko-
ju, w którym niecierpliwie oczekiwało dwóch kandydatów. Kropla potu spłynę-
ła między łuskami na czole Nababa, z ulgą uciekła od zgiełku panującego pod
łuskami i skoczyła na podłogę. Przeleciała przez gęste od nienawiści powietrze
i wylądowawszy na posadzce, ostatecznie wyparowała.
Seirizzim podniósł wzrok znad stosu niepłonnych pergaminów ( Gwarantu-
jemy, że nie spłonie, nie pomarszczy się ani nie zwęgli, powodując tym samym
utrudnienia w przekazywaniu informacji. . . lub zwrócimy ci pieniądze! ). Swo-
bodnie oblizał czubek swego szlamopisu i wpisał w tabelę ostatni zestaw liczb.
Nabab popatrzył wilkiem na swojego konkurenta. Już wcześniej nie znosił
Seirizzima, ale teraz, po tym jak zniszczył jego asa w rękawie, zakończył strajk
przewozników, cóż, teraz była to czysta, żywa, absolutna nienawiść. Nabab nie
miał wyboru, musiał postępować według pierwotnego planu. Niech szlag trafi
Flagita za niedostarczenie żadnego dowodu!
Nagle drzwi komnaty otwarły się na oścież. Stanęła w nich, kiwając zaprasza-
jąco, przerażająca postać, która za plecami wymachiwała zakończonym strzałką
ogonem.
Jego Demoniczność Mroczny Lord d Abaloh dość już się naczekał!
zagrzmiał piekielny lokaj. Wejdzcie i przedstawcie swoje sprawy.
Seirizzim zerwał się na równe kopyta i ruszył do środka, rogi drżały mu z pod-
niecenia. Nabab wstał, przełknął ślinę i zastanowił się, czy naprawdę chce ubiegać
się o stanowisko Naczelnego Grabarza Mortropolis. Będzie ciężko. . . ech, lecz
pomyśleć o tej władzy! Całkowita kontrola nad stolicą Podziemnego Królestwa
Hadesji, bezwzględna dominacja nad wciąż rozrastającą się populacją, okazja do
stworzenia nowych i jeszcze bardziej wymyślnych męczarni. . .
Tajfun podniecenia przemknÄ…Å‚ przez jego bezlitosne serce. O tak, o takiej pra-
242
cy marzył. To o wiele, wiele więcej, niż mogła zaoferować Administracja Piekiel-
na. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby Seirizzim ubiegł go w tych wyborach.
Wasza Demoniczna Wysokość! Seirizzim zaczął fachowo podlizywać
się już w drodze do panującego władcy, który uśmiechał się złowieszczo w opa-
rach wyrafinowanego okrucieństwa. Jednym z niewielu aspektów bycia Mrocz-
nym Lordem, które cenił d Abaloh, była możliwość uśmiechania się złowieszczo
w oparach wyrafinowanego okrucieństwa. To zawsze robiło zabójcze wrażenie.
Stoję przed Waszą Demonicznością gotowy wręczać gigantyczne łapówki, prze-
kupywać i odkupywać przekupionych, wysmarować sobie drogę do waszej przy-
chylności oraz wiecznej aprobaty na zostanie Naczelnym Grabarzem Mortropolis.
Auski Mrocznego Lorda d Abaloha zaskrzypiały, gdy pochylał głowę i sku-
piał uwagę na pierwszym kandydacie. Wąskie nieruchome zrenice płonęły ognistą
czerwienią za wysuniętym łukiem jego rogów i kolczastej korony. Ogon władcy
piekieł drżał i wił się z rosnącą złością.
Mów! ryknął d Abaloh, uderzając dwunastocalowym pazurem w opar-
cie obsydianowego tronu. Pazury też napawały go dumą, jedną z rzeczy, jakich
nie mógł osiągnąć podczas pracy w budownictwie, była właśnie ich wymarzona
długość.
Seirizzim zrobił krok do przodu i przemówił:
Uczyń mnie Naczelnym Grabarzem Mortropolis, a osobiście dopilnuję, by
twój potężny Pałac Tumorski został kompletnie wyremontowany, tak by odpowia-
dał głębi twego zepsucia.
D Abaloh prychnÄ…Å‚.
W Nababie nieznacznie wzrosła nadzieja. Ależ to było prostackie.
Wybiorę także najlepsze spośród przybywających potępienie, aby dostar-
czały ci rozkoszy ciągnął Seirizzim, oblizując wargi i pochylając się niżej.
Nabab cmoknął i wzniósł oczy ku górze.
. . . rozkażę mistrzom wszystkich gier karcianych i hazardowych, by z tobą
rywalizowali, do twych kuchni wyślę najprzedniejszych kucharzy wyspecjalizo-
wanych w syceniu obżarstwa, wydam także polecenia sporządzenia nowej uprzę-
ży dla twego Harpagona zakończył Seirizzim ten katalog najniższych przyjem-
ności.
D Abaloh parsknÄ…Å‚, patrzÄ…c na niego pogardliwie.
ONA nazywa siÄ™ Harpia warknÄ…Å‚.
Nabab zdusił w piersi chichot, gdy Seirizzim przełykał nerwowo ślinę. Zapo-
wiadało się bezproblemowo. Zupełnie jakby d Abaloh nie mógł do woli wybierać
pomiędzy wszystkimi nieszczęsnymi duszami, które na wieczność skończyły tu
na dole. Miał robotę w kieszeni, czuł, że nie będzie musiał się specjalnie wysilać.
W skrócie wymruczał Seirizzim, dzielnie zbierając się w sobie two-
je aktualne rozpasanie będzie niczym w porównaniu z dojrzałym, wyszukanym
zdeprawowaniem, które stanie się twoim udziałem, jeśli mnie wybierzesz.
243
Strasznie jesteś zuchwały! zagrzmiał d Abaloh. Odważne oświad-
czenie, wszak nie masz pojęcia o obecnym zasięgu mej rozwiązłości. Mam bardzo
zwichrowane upodobania! Jego górna warga zawinęła się, lubieżnie odsłania-
jąc zęby. Dość tego. Odwrócił się i zmierzył wzrokiem Nababa. Ty. Co
ty możesz mi zaoferować w zamian za urząd Grabarza?
Nabab wciągnął głęboko powietrze.
To! oznajmił, wyciągając małą, wyszywaną złotem siatkę na włosy i ła-
piąc się za kciuki na szczęście. Nie był pewien, czy akurat tutaj zadziała, ale. . .
co tam!
D Abaloh wyprostował się, jakby kij połknął, i z wściekłością wskazał na piu-
skÄ™.
Proponujesz mi złoconą siatkę na włosy?! Jak śmiesz?!
Nabab skulił się, dochodząc do wniosku, że trzymanie kciuków nic nie dało.
Nie, nie! zapiszczał, wymachując rękami. To się nosi na głowie.
Wiem! Co to za żarty? D Abaloh uderzył zaciśniętymi pięściami w po-
ręcz tronu.
Seirizzim zachichotał złowieszczo.
Wasza Demoniczność, to najnowszy wynalazek. Nabab rozpaczliwie
szukał w pamięci wątpliwego technobełkotu, jakim częstował go Flagit. To. . .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]