download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- William Shatner Tek War 4 Tek Vengeance
- Jack Williamson Brother to Demons, Brother to Gods
- William Shatner Tek War 05 Tek Secret
- William R. Forstchen Academy 02 Article 23 (BD) (v1.0) (lit)
- Forstchen, William R Wing Commander 4 Heart of the Tiger
- William Shatner Tek War 06 TekPower
- Bates H. William Naturalne samoleczenie wzroku bez okularĂłw
- William Hope Hodgson The Night Land
- Frontier Earth William H. Keith, Jr_
- In Alien Hands William Shatner
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głowy, że robi to, bo lubi być z Ryanem. Chwaliła siebie w duchu za to, że wyciągnęła
nauczkę z pracy z Gregiem, ale czy jednocześnie nie popełniała nieświadomie tego sa-
mego błędu?
Ta myśl była tak niepokojąca, że nie zauważyła, że zbliża się do krańca basenu.
Uderzyła się w głowę i gwałtownie wypłynęła, łapiąc powietrze.
Gdy otworzyła oczy, ujrzała na brzegu Ryana.
R
L
T
Miał na sobie kąpielówki - luzne szorty w kolorze khaki ze sznurkiem - i rozpiętą
koszulę z krótkim rękawem.
Widok jego umięśnionego, opalonego torsu wprawił ją w zakłopotanie jeszcze
bardziej niż guz na czole.
- Co ty tutaj robisz?
- Po raz kolejny spieszę ci na ratunek. Nie sądziłem, że tak łatwo ulegasz wypad-
kom.
Wyciągnął ręce, by pomóc jej wyjść z wody. Zignorowała go i podpłynęła do
schodków w płytszej części. Usadowiła się na nich, na wpół zanurzona w wodzie.
- Co ci przyszło do głowy, żeby pływać jak błyskawica, nie patrząc przed siebie? -
Ryan zrzucił koszulę i usiadł obok niej. - Pokaż ten guz.
- Tylko nie to - warknęła Jamie. Dotknęła głowy i skrzywiła się z bólu. - Nic mi się
nie stało, tak samo jak wczoraj.
- Uderzenie w głowę to poważniejsza sprawa. Ile widzisz palców?
- Podobno miałeś pracować? - odparła oskarżycielskim tonem, obserwując kątem
oka, jak Ryan, podpierając się na łokciach, odchyla głowę do tyłu z zamkniętymi oczami.
Gdy gwałtownie otworzył oczy i spojrzał na nią, zarumieniła się i odwróciła
wzrok.
- Pracowałem, ale nie mogłem oprzeć się pokusie zanurzenia się w wodzie. Nie
sądziłem, że tak świetnie pływasz.
- Obserwowałeś mnie?
- PrzyznajÄ™ siÄ™ do winy.
Ale nie zdradził, jak długo. Ani że po raz pierwszy w życiu nie był w stanie skon-
centrować się na pracy. Przez okno obserwował, jak pływa w basenie, zahipnotyzowany
tym widokiem. Jej bikini nie należało do najseksowniejszych kostiumów, jakie kiedy-
kolwiek widział na kobiecie, ale na jej ciele stało się erotycznym dziełem sztuki.
Przesunął wzrok na jej głęboki dekolt i pełne piersi. Zdawał sobie sprawę, że pa-
trząc na nią w ten sposób, igra z ogniem. Ale niebezpiecznie zbliżał się do punktu, w
którym już nie obchodziło go, czy Jamie jest jego niezastąpioną sekretarką i czy pójście z
nią do łóżka byłoby szaleństwem, czy nie.
R
L
T
- Dzwoniłaś do siostry?
- Zapomniałeś, że zepsułeś mi telefon?
- Wynagrodzę ci to, jak tylko wrócę do Anglii. W zasadzie masz prawo zaraz po
powrocie kupić sobie na koszt firmy najlepszy model na rynku. Nie ma ograniczeń!
- To bardzo uprzejme z twojej strony.
- Przeze mnie upuściłaś telefon. Choć właściwie powinnaś była mnie posłuchać i
zadzwonić z telefonu domowego.
- Zabawne: przez ciebie uszkodziłam telefon, ale to wszystko moja wina!
Ryan zaśmiał się.
- Mama mówi, że jesteś jedyną kobietą, jaką zna, która potrafi utrzymać mnie w
ryzach. Chyba doszła do tego wniosku wczoraj, kiedy oskarżyłaś mnie o oszukiwanie w
scrabble i kazałaś zdjąć z planszy moje słowo. Kiedy słyszę ten twój zgryzliwy ton, je-
stem skłonny się z nią zgodzić. Nigdy nie sądziłem, że spodoba mi się towarzystwo do-
minujÄ…cej kobiety, ale ten pobyt z tobÄ… jest bez wÄ…tpienia...
- Pożyteczny! - wtrąciła Jamie. - Mam nadzieję, że udaje ci się zrobić to wszystko,
co sobie zaplanowałeś.
- Nie znoszÄ™, kiedy to robisz.
- Co robiÄ™?
- Nie udawaj niewiniÄ…tka! Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Kiedy tylko rozmowa
zbacza z tematu pracy, za wszelką cenę chcesz do niego wrócić.
- To nieprawda. Rozmawiałam o wielu różnych rzeczach z twoimi krewnymi.
- Ale nie ze mnÄ….
- Nie płacisz mi za pogawędki.
- Boisz siÄ™ mnie? StresujÄ™ ciÄ™?
- Nie, nie stresujesz. Ale wiem, co się tutaj święci. Leniuchowanie całymi dniami
nie jest w twoim stylu. Od kiedy z tobą pracuję, nie wziąłeś więcej niż weekend wolne-
go.
- Zwróciłaś na to uwagę?
- Przestań się tak uśmiechać! Przyjechałeś tu, być może trochę się nudzisz, więc
umilasz sobie czas... wprawiając mnie w zakłopotanie!
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]