download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 8. Parmett_Doris_Modelka
- 368. Shaw Chantelle Na scenach świata
- Kuttner, Henry The Portal in the Picture
- RelaisFinder
- Fate Takes a Hand Betty Neels
- Pratchett_Terry_Nomow_Ksiega_Wyjscia
- Gordon Dickson Dragon 06 The Dragon and The Djinn
- Canavan, Trudi Age of the Five 2 The Last of the Wilds
- 01 Kiedy nadcić…ga ciemnośÂ›ć‡
- Catherine George Sekret milionera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A więc to nie był żart? - wykrztusiła.
- Wątpiłaś w moje słowo?
Do Anny dotarło, że nie powinna go w nieskończoność trzymać na progu i
otworzyła szerzej drzwi, kurczowo przyciskając do siebie ręcznik.
- Fundacja będzie ci bardzo wdzięczna za hojność - powiedziała, zerkając
znów na czek. - Ale dlaczego przychodzisz z tym do mnie właśnie teraz?
- Ponieważ chciałbym, żebyś poszła ze mną na kolację z własnej woli, a nie
dlatego że spodziewasz się obiecanej dotacji.
Co za chytry lis. Nic dziwnego, że miał opinię jednego z najprzebieglejszych
biznesmenów. Właściwie w dobrze pojętym własnym interesie powinna mu oznaj-
mić, żeby spływał, ale nie mogła się na to zdobyć. Gapiła się tylko na niego z nie-
zdecydowaniem w szafirowych oczach.
- Kolacja to drobiazg w porównaniu z twoją niewiarygodną... uczynnością -
powiedziała, a Damon uniósł ze zdziwieniem brwi. Coś takiego jak uczynność nie
było raczej kojarzone z osobą Damona Kouvarisa, ale nie mogła podważać jego fi-
lantropijnych pobudek.
- Miło mi to słyszeć. Masz pół godziny - rzekł, przechodząc swobodnie do
salonu.
- To znaczy, że idziemy na kolację dzisiaj? - spytała ze zdumieniem. - Prze-
cież dopiero zaczęłam się regenerować po biegu. Jestem zbyt zmęczona.
- To tylko kolacja. Chyba że masz w planie jakiś dodatkowy wysiłek.
- Na razie przychodzi mi tylko do głowy, by dać ci po buzi - odparła czerwo-
na z gniewu. Niech będzie dzisiaj. Przynajmniej będę to miała z głowy - rzuciła i
wybiegła z pokoju, słysząc za sobą szyderczy śmiech Damona.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Anna miała na sobie ciemnogranatową suknię couture, której chłodną prostotę
podkreślała dyskretnie biżuteria - szafirowe kolczyki i wysadzana brylancikami
bransoletka.
Włosy upięła w elegancki kok i krocząc w wystrzałowych szpilkach przez
foyer hotelu Damona stwarzała nieomylnie wrażenie kobiety sukcesu. Miała tylko
nadzieję, że nikt nie zauważy lekkiego drżenia jej dłoni.
- Dokąd idziemy? - spytała, widząc, że Damon kieruje się ku windzie. - My-
ślałam, że sala jadalna jest na parterze.
- Zgadza się, ale pójdziemy gdzie indziej - wyjaśnił z uśmiechem, który by-
najmniej nie uśmierzył jej niepokoju.
Winda mknęła bezszelestnie w górę. Czyżby hotel miał także jadalnię w
ogrodzie na dachu? A jeśli zacznie padać?
- WezmÄ™ prysznic i przebiorÄ™ siÄ™, a potem zjemy sobie kolacjÄ™ w zaciszu mo-
jego apartamentu - oświadczył wesoło w korytarzu, otwierając drzwi do luksusowo
urzÄ…dzonego pokoju.
Anna rozejrzała się nieufnie. Zauważyła nieduży stół z dwoma nakryciami,
drzwi w głębi prowadziły zapewne do sypialni. Stanęła w miejscu jak przy-
gwożdżona, z lodowatym wyrazem twarzy.
- Masz jakieś obiekcje? - spytał już bez uśmiechu.
- Mnóstwo. Główna jest ta, że mnie oszukałeś.
- W jaki sposób? Przecież zgodziłaś się zjeść ze mną kolację.
- Ale sądziłam, że to będzie restauracja, a nie twój hotelowy pokój.
- To jest przecież penthouse, a nie schowek na szczotki. O co ci chodzi, An-
no? Naprawdę uważasz, że zwabiłem cię tutaj w zamiarach uwodzicielskich?
- A nie jest tak?
Milczał tak długo, że podniosła na niego wzrok, zastanawiając się, o czym
S
R
myśli. Nie zorientowała się w porę, że poczuł się śmiertelnie obrażony, że jest
wściekły i stara się opanować. Zwiadczyły o tym zaciśnięte szczęki i rozedrgane
nozdrza.
- Damon, ja... - urwała i wyciągnęła dłoń w bezradnym geście.
- Może zjedziesz na dół i zaczekasz na mnie w holu? - zaproponował tonem
wskazującym, że równie dobrze mogłaby wrócić do domu najbliższym autobusem.
Spotkamy się za dwadzieścia minut, wypijemy drinka, a ty się zastanowisz, czy
podjąć ryzyko udania się ze mną do restauracji.
Odwrócił się, odszedł kilka kroków i zatrzymał się w drzwiach.
- Powiedz, Anno, czego ty siÄ™ boisz?
Nie miała na to prostej odpowiedzi i tylko niemo potrząsnęła głową. Jak mo-
gła objaśnić szkody, jakie w jej umyśle pozostawił Phil? Człowiek, który podczas
każdych ferii szkolnych dręczył ją obrzydliwymi obrazami tego, co chciałby z nią
robić. Uciekła w końcu z domu, ale związane z tym koszmary nawiedzały ją jesz-
cze przez lata.
- Boisz się mnie? - spytał.
Damon jest inny niż Phil. Uchodzi za playboya, lecz instynkt mówił Annie, że
jej fizycznie nie skrzywdzi. Uczuciowo może tak, ale niepokój w oczach Damona
był tak dojmujący, że postanowiła go uśmierzyć.
- Nie - odparła cicho.
Damon nic nie powiedział, ale czuła, że napięcie w nim zelżało.
Skinął lekko głową i zniknął za drzwiami sypialni.
Przez następnych kilka minut pozostawała w rozterce. Powinna zjechać na dół
i zaczekać na niego, czy zostać i prosić, by jej wybaczył? Rzeczywiście zachowała
się niegrzecznie. Człowieka, który przeznaczył ogromną sumę na hospicjum dla
dzieci, potraktowała niemal jak Kubę Rozpruwacza.
Zapukano do drzwi i w pokoju zjawił się boy hotelowy.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]