download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Fred Saberhagen Berserker 03 Berserker's Planet
- Alan Dean Foster Alien 03 Alien 3
- Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf)
- Jacqueline Carey Kushiel's Legacy 03 Kushiel's Mercy
- John C Wright Golden Age 03 The Golden Transcendence
- Gordon Dickson Dragon 03 The Dragon on the Border (v1.3)
- Cykl Gwiezdne Wojny Uczeń Jedi (03) Ukryta Przeszłość (M) Jude Watson
- 05.WoW War Of The Ancients Trilogy 01 The Well of Eternity (2004 03)
- Courtney Breazile [Immortal Council 03] Wet Glamour (pdf)
- Black Gold Billionaires 03 Celmer Michelle Niebezpieczna namiętność
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
korytarza było zapadlisko?
Ile zrobiliśmy kroków?
Prawie czterdzieści rzekłem.
Taaak mruknął Nemsta. Chwilę stał nieruchomo, spoglądając ze złością na
rumowisko zmieszanych z ziemią kostek. Grubymi sznurami ściekała z nich
woda, w słabym świetle naszych latarek czarna jak smoła.
Tak westchnął Nemsta. To było do przewidzenia. Dopóki podziemny
korytarz biegł przez wysepkę Uroczyska, dopóty był cały. A dalej musiał iść
przez bagna. I tu woda zrobiła swoje, zawaliła go. Ciekawe, jak długo bronił się
przed jej niszczycielskim działaniem? Ciekawe, kiedy powstała ta przegroda?
W kilka dni pózniej otrzymaliśmy odpowiedz.
ROZDZIAA CZTERNASTY
GOZ NA UROCZYSKU " JESTEM ROZRABIACZ " WSZYSTKO
ZOSTAJE ZAOśONE POD KAMIENIEM " KANONIK LEONARD Z
OPORNEJ 1256 " BABIE LATO JEST ZAZDROSNA " NIE BLUyC, śEM
CI ZRANIA " KUWASA, LEKARKA I FLIRT " KTO ROZBIA KAÓDK
GROBOWCA? " TROSKA SMARKACZY " OTWIERAMY MOGIA
KSICIA " O SKAONNOZCI DO ZBYTKU " KTO WIE?...
Babie Lato była zła. Gdybym potrafił malować, przedstawiłbym jej złość w
postaci młodego owocu kasztana, ukrytego w zielonym, kolczastym pancerzu.
Ktokolwiek spróbował porozmawiać z nią na jakikolwiek temat, trafiał na
któryś z kolców.
W takiej sytuacji, rzecz jasna, wolałem ją omijać, przypuszczając, \e całą złość
gotowa wyładować na mnie. Lecz o dziwo, ona jakby szukała mojego
towarzystwa, a kiedy była przy mnie, gubiła gdzieś swoje kolce, stawała się
Å‚agodna jak za\enowana pensjonarka skubiÄ…ca rÄ…bek swej sukienki.
A zaczęło się to od chwili, gdy stojąc u podnó\a kolegiaty, zmęczeni pró\nym
poszukiwaniem drugiego wejścia do podziemnego korytarza, ujrzeliśmy jadącą
ku nam na rowerze młodą lekarkę, z powiatowego miasteczka.
Babie Lato natychmiast zbli\yła się do mnie i syknęła z gniewem:
No, ma pan gościa. Wiedziałam, \e jest wystarczająco bezczelna, aby przyjąć
pańskie zaproszenie.
Dodała cicho:
Poczuje się pan obra\ony. Ale naprawdę znów \al mi pana...
Dlaczego? nic a nic nie rozumiałem.
Zawsze miałam współczucie dla zwierzyny, na którą ktoś zapolował.
???...
A tak. Ta pani przyjechała tu w charakterze myśliwego. Pan zaś jest
zwierzyną, na którą zastawiła sidła.
I Babie Lato ze złością potrząsnęła głową.
Nie zdą\yłem poprosić o dokładniejsze wyjaśnienie, bo oto lekarka postawiła ju\
rower przy murku cmentarnym i szybkim krokiem szła do mnie, w wyciągniętej
ręce trzymając gazetę.
Och, strasznie pan narozrabiał przywitała mnie z uśmiechem. We
wczorajszej gazecie ukazał się artykuł, całe nasze miasteczko bez ustanku gada
na jego temat, a w naszym szpitalu lekarze i pielęgniarki latają jak koty z
pęcherzem.
Rozwinąłem gazetę. Na trzeciej stronie prawie pół kolumny od góry zajmował
mój artykuł pt. Przyczynek do działalności diabła Kuwasy . Napisałem go w
ubiegłym tygodniu zaraz po powrocie z miasteczka. Nie spodziewałem się jednak,
\e redakcja tak szybko go opublikuje.
Przyjazd ładnej kobiety wzbudził w naszej ekipie zrozumiałą sensację. Pierwszy
przydreptał Nemsta, strasznie ugrzeczniony, z ukontentowaniem gładząc się po
brodzie. Potem musiałem przedstawić lekarce obu doktorów i co śmielszych
smarkaczy , którzy przyszli do nas pod pretekstem chęci przeczytania mego
artykułu. Odczytano go zresztą głośno, wbrew moim protestom.
Artykuł zaczynał się scena mojego spotkania ze znachorem owego póznego
wieczoru na łąkach, kiedy to dziad-zielarz skierował nas na fałszywą drogę.
Potem w wielkim skrócie opisywałem nasze perypetie na Uroczysku, kradzie\
narzędzi, napad, pobyt Nietajenki w grobowcu Regierungsratha, wreszcie
wypadek zachorowania dziecka leczonego przez znachora, kłopot z przyjęciem
do szpitala. W paru zdaniach opowiedziałem o lekcewa\eniu, z jakim władze
powiatowe odnoszą się do spraw wsi Oporna, w której miano wybudować szkołę
i lecznicę. Zapytywałem władze, jak długo jeszcze tolerować będą działalność
znachorów i zaniedbywać wioskę Oporna. Przez cały artykuł przewijał się
motyw legendy o diable Kuwasie, bezkarnie dokuczającym ludziom. A będzie on
tak robił, dopóki nie wypowie się walki znachorom, ciemnocie i zacofaniu. I stąd
właśnie ów tytuł: Przyczynek do działalności diabła Kuwasy .
Kiedy indziej byłbym szczęśliwy, \e udał mi się artykuł, ale właśnie tego dnia
zaraz z rana spotkało mnie wielkie rozczarowanie. W proch i pył rozpadły się
największe nadzieje. I nic ju\ nie mogło mnie pocieszyć ani złagodzić uczucia
przykrego zawodu ale o tym pózniej...
Młoda lekarka przyjechała prawie w samo południe. Po zimnym pochmurnym
ranku niebo przetarło się, wyjrzało słońce i wkrótce zapanowała miła letnia
pogoda, niezbyt upalna, bo skwar słoneczny jakby łagodził ukrywający się wśród
traw i miodownika chłód pozostały po zimnym poranku. Smagłolica dziewczyna
twierdziła, \e odwiedziła Uroczysko tylko dlatego, aby podziękować mi za
artykuł w gazecie, który, jak przypuszcza, pomo\e wygrać walkę ze znachorami.
Chciała zaraz wracać do miasta, ale Nemsta okazał się tak gościnny, tak długo ją
prosił, aby pozostała, a\ zjadła razem z nami obiad. Pózniej przekonał ją, \e
wyje\d\ając straci jedyną okazję zobaczenia na własne oczy wnętrza
prasłowiańskiego grobu. Według bowiem przewidywań Nemsty jeszcze dziś
wieczór, a najdalej jutro, powinniśmy dostać się do środka kurhanu i przekonać
się o jego zawartości.
Propozycja była kusząca. Lekarka pozostała. Po obiedzie zanim ekipa wzięła się
do roboty, usiedliśmy całą gromadką na skraju wysepki, naprzeciw malutkiego,
obrośniętego trzcinami bajorka. Rad byłem, \e nie muszę zabawiać dziewczyny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]