download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Gordon_Lucy_ _Kochankowie_z_Wiecznego_Miasta
- 152. Leigh Allison Uwierz mi, kochanie
- Kochanowski J. Psałterz Daw
- An encounter in the woods
- Life in the Woods
- Dearly Devoted Dexter (Vintage Crime_Bla Jeff Lindsay
- Holly Black Faerie Tales 2 Valiant A Modern Tale of Faerie
- James H. Schmitz Telzey Amberdon
- Jules Verne Michael Strogoff
- Fred Saberhagen Berserker 03 Berserker's Planet
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O to właśnie chodzi - odparł nerwowo, przesuwając palcami po włosach. - Nie ja ją podejmowałem. Zapadła
w Nowym Jorku. Pojechałem tam po to, żeby ją odwołać. Chciałem przesunąć film na inną godzinę i dać mu
szansę. Myślałem, że po tych zmianach, jakie wprowadziłaś ...
- Wprowadziliśmy - poprawiła odruchowo Barrie, skupiona na tym co mówił. To nie jego decyzja. Chciał
uratować serial. Cała sprawa zaczynała stawać na głowie.
- Nieważne. Byłem przekonany, że w końcu się uda. Zmiana terminu emisji dałaby filmowi nowych widzów.
Barrie usiadła naprzeciwko Michaela. Kiedy się odezwała, głos miała znacznie łagodniejszy.
- Naprawdę tak chciałeś zrobić? - spytała cicho.
- Naprawdę chciałeś o nas walczyć?
- Chciałem. Miałem możliwości. Ale zanim zdążyłem porozmawiać o zmianie harmonogramów pro-
gramowych, artykuły poszły w świat. I już było za późno.
- Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś? Popatrzył na nią z oburzeniem.
- A niby jak? Miałem przesłać wiadomość do twego sekretariatu?
- Mogłeś powiedzieć Danielle.
- Powiedziałem.
- Nie pisnęła ani słowa.
- Bo ją o to prosiłem. Powiedziałem jej, bo musiałem mieć kogoś po swojej stronie, ale chciałem, żebyś ty
usłyszała to ode mnie.
Barrie rzuciła mu się na szyję i pocałowała w szorstki policzek.
- Dziękuję·
- Za co dziękujesz?
- Za to, że wierzyłeś w "Zobaczymy się znów".
- Od początku mówiłem ci, że w nie wierzę· Tak samo jak mówiłem, że wierzę w nas.
Barrie wciągnęła powietrze i odezwała się cicho:
- Mówiłeś już coś takiego przez telefon. O co chodziło?
- Nie dałaś mi wtedy specjalnie dojść do słowa - Michael uśmiechnął się nieco złośliwie. - Co chcesz usłyszeć?
Rąbnęła go w żebra.
- Bardzo dobrze wiesz, co· chcę usłyszeć. Przecież nie ja będę zaczynać. .
- A to dlaczego? Za brak wiary we mnie jesteś coś winna. Więc cóż to ja takiego powiedziałem?
- A niech cię diabli, Michaęl. Niszczysz cały romantyzm tej chwili.
- Romantyzm? - powtórzył niewinnie.
- Twoja cholerna propozycja małżeństwa. Pytałeś, czy cię poślubię·
- Ja pytałem? Musiałem chyba być pijany.
- A teraz jesteś pijany?
- Nie.
- A zatem?
- W porządku - ujął jej podbródek i podniósł
twarz dziewczyny tak, by móc patrzeć prosto w jej pełne nądziei, brązowe oczy. - Kocham cię, Barrie
MacDonald. Czy chcesz zostać moją żoną?
Westchnęła i uśmiechnęła się z zadowoleniem
- Tak, ale pod jednym warunkiem.
- O mój Boże - Michael podniósł brwi. - Czyżbyśmy zaczynali negocjować intercyzę?
- Coś w tym rodzaju.
- Mam zadzwonić po adwokata?
- Och, sama zadbam o swoje sprawy.
- Więc jaki to warunek?
- Źe nigdy, przenigdy nie powiesz mi znów do zobaczenia.
Roześmiał się.
- Niesłychanie utrudni mi to chodzenie do pracy.
- To nie chodź - poradziła i jej ręka powędrowała ku wewnętrznym stronom jego ud. - Ja już ciebie tutaj
zatrudnię.
- Będziemy biedni.
_. Będziemy szczęśliwi.
- Będziemy się nudzić.
Popatrzyła na niego z ukosa, a jej dłonie stały się jeszcze bardziej śmiałe.
- Doprawdy?
- Nie, nie - jęknął. - Na pewno nie.
- Obiecujesz? Nigdy mnie już nie zostawisz?
- Nigdy cię. już nie zostawię - przyrzekł solennie i zaczął ją całować.
Kiedy język Michaela dotknął jej ust, a potem się w nie zagłębił w poszukiwaniu miodowej słodyczy, Barrie
westchnęła. Przytulił ją mocńiej, a jego dłonie zaczęły wędrować po jej ramionach i piersiach. Mimo rozkosznego
pulsowania, które czuła, dziewczyna nie mogła sobie odmówić przyjemności poczynienia uwagi:
- Michael, dochodzi ósma. Czy nie dajesz się zanadto ponosić uczuciom o tej znamiennej porze?
- Jesteś wystarczająco uświadomiona, żeby wiedzieć, o czym myślę o każdej godzinie. A· poza tym nie
• jesteśmy w telewizji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]