download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Anderson Natalie Światowe Życie Duo 352 Pierwszy pocałunek
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Światów 01 Elezar
- Moody Raymond A. W Stronę Światła.compressed(1)
- Le Guin Ursula K. Świat Rocannona
- Y05256 WW 1
- English_Idioms_and_Expressions_Tests
- Fourteen Lessons in Yogi Philosophy and Oriental Occultism by Yogi Ramacharaka
- Akcja antypapieska w Polsce
- Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
- John W. Campbell The Space Beyond
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiadają, że nawet sam Bezduszny w to uwierzył: że poprzez niego Czarownik
powrócił.
Jednak i ta legenda rozwiała się szybko, wraz z falą uderzeniową, wywołaną przez
eksplozję setek bomb paliwowo-powietrznych, jakie spadły na - rzekomo niewykrywalną -
Czerwoną Turmę. Sam Bezduszny wprawdzie przetrwał; demona nie można zgładzić za
pomocą detonacji; niemniej upadł jego mit, poddani zbuntowali się, odwrócili, nikt już nie
traktował go poważnie jako wcielenia Tego, Którego Nie Można Zobaczyć. Potęga państwa
Bezdusznego, budowana z takim mozołem, kosztem wielu, wielu litrów południowej krwi,
rozpadła się jak gliniany dzban zrzucony na skałę.
Ponoć wciąż zamieszkuje tę samą, wypaloną do cna górską kotlinę, to samo okopcone
gruzowisko czerwonych niegdyś cegieł, z którego ktoś z dużą wyobraznią może odtworzyć
dawny kształt: wysoką purpurową wieżę absorbującą światło Dziwki.
Ponoć Bezduszny - o ironio będący tylko duchem - postradał rozum.
Więc nie, przypadki w rodzaju Bezdusznego mnie nie interesują. W zeszycie
zgromadziłem całą ich galerię, lecz nie mam zamiaru odwiedzać żadnego z nich; to wszystko są
szaleńcy, mitomani o mentalności megalomańskich nastolatków. Owszem, interesowałby mnie
prawdziwy Czarownik, o tak, to co innego.
Tylko że - jestem o tym przekonany - Czarownik ów nie istnieje poza opowieścią,
legendą, poza mitem. Może i wszystkie jego podobizny są do siebie podobne, tak, lecz to
przypadek, lub, najwyżej, świadectwo przenikania wzorców kulturowych. Sam Czarownik
zamieszkuje nie Antymiasto, lecz umysły tych, którzy się go boją, mieszka tam, gdzie mieszka
ich strach. Kogoś takiego nie sposób spotkać twarzą w twarz.
Chociaż, nie przeczę, Czarownik - taki, jakiego opisują go krążące po Trzecim Zwiecie
podania - bardzo by się Południowcom przydał.
Z NOTATEK (13) - INSTRUKCJA POSTPOWANIA
Poranek:
1. Ablucja roztworem wody żywej (umyć twarz, okolice uszu, skronie, tułów, szczególną
uwagę zwrócić na ten fragment ciała, który kryje serce).
2. Inwokacja do Matki.
3. Mazidło - rozsmarować po całym ciele, poczynając od dłoni, kończąc na dolnych
częściach stopy. Nie pomijać genitaliów!
4. Ubiór - ubrać należy się, jeszcze w namiocie, w ochronnym cieniu, jaki daje tkanina
namiotu. Należy wkładać co najmniej dwie warstwy odzieży (nawet jeśli jest gorąco!),
pilnując, by pierwszą warstwę stanowiły rzeczy zrobione z wełny z owiec chowanych na
stokach Białej Wieży, co będzie chroniło ciało przed promieniami Dziwki.
5. Gogle - o ile to możliwe, nosić gogle, co ochroni wzrok przed zepsuciem. Dziwka dociera
do umysłu za pośrednictwem oczu!
6. Rękawice ze skóry centaura spod Matki - naciągnąć na dłonie, zawiązać ściśle rzemyki.
7. Amulet (zasuszona łapka zajęcza, okopcona w dymie świętego dębu) - nie wolno o nim
zapomnieć! - umieścić na piersi, na wysokości splotu słonecznego.
8. Ayk wody pochodzącej ze zródeł bijących pod Białą Wieżą.
PÅ‚k Jan Zawadzki
***
Przytaczam tę instrukcje in extenso, aby uzmysłowić, ile wysiłków należy włożyć w to,
aby stosunkowo bezpiecznie podróżować przez kraje Południa. To tylko jedna z kilku
procedur, jakie zaprezentowano mi w Białej Wieży. Część wymienianych w tych procedurach
czynności może wydawać się irracjonalna, zgoła niepotrzebna (na przykład spluwanie przez
lewe ramię na widok Dziwki, powstrzymywanie się od wymawiania określonych słów czy
trzykrotny obrót wokół własnej osi od strony prawej na lewą), niemniej przestrzegałem tych
zaleceń skrupulatnie i uważnie - liczne wizyty w Legendach nauczyły mnie, że nie należy
lekceważyć potęgi rytuału.
Postępowałem tak zresztą nie tylko ja; każdy podróżnik zmierzający z Północy na
Południe ma swój zestaw zabezpieczeń, w części zależnych od kultury, w jakiej wyrósł (elfy
stosują inne obrzędy niż gobliny), wszyscy jednak spotykają się w pewnych punktach. Ot,
choćby jeśli idzie o wodę ze zródeł na Północy - każdy z nas miał swoją, zaklętą, manierkę
(czar powiększał pojemność piersiówki wielkości książeczki do nabożeństwa do wielu litrów,
trzymając przy tym temperaturę), z której regularnie - co rano - pociągał (notabene w miarę
podróży, mimo niezwykłych właściwości manierek, woda robiła się coraz mniej smaczna i
piłem ją z narastającym obrzydzeniem).
Nasze poranki dla obserwatora z Ziemi musiały przedstawiać się osobliwie: trzech tak
różnych towarzyszy, każdy pielęgnujący zestaw obrzędów, dziwacznych gestów, każdy
mamroczący zaklęcia ochronne, obwieszający się jakimś przedmiotami na pierwszy rzut oka
bez jakiegokolwiek praktycznego zastosowania, smarujący się substancjami o podłym
gryzÄ…cym zapachu.
Osobną sprawę stanowiły amulety; każdy lud miał ich kilkaset wzorów, o rozmaitej
mocy, skuteczności i zastosowaniu. Elfy, dla przykładu, lubowały się głównie w symbolice
morskiej (być może miało to jakiś związek z tym, w jaki sposób znalazły się w Trzecim
Zwiecie) - pośród ich talizmanów można było znalezć długie łodzie, trochę przypominające te
wykorzystywane na Ziemi przez wikingów, ptaki podobne do mew, symbole przedstawiające
ryby i inne morskie stworzenia. Często też, w wypadku amuletów bardziej wyszukanych,
mających wiele zastosowań, spotykało się takie, do których produkcji używano drewna,
oprawiając w nie twarze Matki malowane na płytkach wycinanych z jaspisu.
Gobliny najczęściej posługiwały się pierścieniami i wisiorami, znacznie bardziej
prymitywnymi niż elfie, robionymi bez wyjątku z metali. Jak utrzymywał Trzynasty z Miotu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]