download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- William Shatner Tek War 4 Tek Vengeance
- Jack Williamson Brother to Demons, Brother to Gods
- William Shatner Tek War 05 Tek Secret
- William R. Forstchen Academy 02 Article 23 (BD) (v1.0) (lit)
- Cathy Williams Hired for the Boss's Bedroom (pdf)
- Forstchen, William R Wing Commander 4 Heart of the Tiger
- William Shatner Tek War 06 TekPower
- Bates H. William Naturalne samoleczenie wzroku bez okularĂłw
- William Hope Hodgson The Night Land
- 056. Williams Cathy Pokochac cien
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, była zbyt zdenerwowana, żeby cokolwiek mówić. To moja własna rekonstrukcja
zdarzeń.
Przeszedł do malutkiego salonu. O tym, że coś się tu stało, świadczyło kilka plam krwi na
fotelu, obrysowane kredą kształty i miejsca zabezpieczone taśmą policyjną, poza tym wszystko
było na swoim miejscu. Oczywiście Wordleya zabrali także.
- Pozwól, że teraz ja ci przedstawię swoją wersję wydarzeń.
- Dawaj.
Wskazał ręką na pokój.
-%7ładnych śladów walki: ani noża, ani broni leżącej na podłodze, ani nic w tym rodzaju, musisz
przyznać. Podszedł do fotela.
- Wordley, gruby jak beczka, wypełniał sobą cały ten zniszczony fotel. Poza tym, że był
martwy, wyglądał według mnie na całkiem zadowolonego i spokojnego. Jego małe stopy nie
sięgały nawet podłogi, dyndały w powietrzu. Sam nie jestem zbyt wysoki, więc zwracam uwagę
na takie szczegóły. Innymi słowy, Charley, wcale nie sprawiał wrażenia człowieka, który właśnie
rzuca siÄ™ do ataku.
Westchnął i spojrzał na fotel.
- Posłuchaj, Becky Harris jest miłą kobietą, już niezbyt młodą, ale wciąż pełną marzeń, w
których spaceruje o zachodzie słońca, trzymając za rękę kochającego ją i dbającego o nią
mężczyznę. Nie ma nic złego w takich marzeniach. Jest wiele podobnych kobiet. Mężczyzn
zresztą też. Jej problem polega! na tym, że trafiła na Wordleya, który był mistrzem brania. Ona
jednak, nawet wiedząc o tym, nie chciała zrezygnować ze swoich marzeń. Takie rzeczy się
zdarzają, Charley, obaj mamy z nimi wciąż do czynienia.
Powoli pokręcił głową.
- Nawet po tym, jak zranił ją fizycznie, nie potrafiła odrzucić marzeń. I dlatego wciąż się z nim
spotykała, mając nadzieję, że wreszcie się ziszczą.
Spojrzał na fotel, tak jakby Wordley wciąż w nim siedział.
- Moim zdaniem ten mały gnojek powiedział jej dzisiaj adieu Fruziu". Przyszedł tutaj, rozsiadł
się wygodnie i oświadczył, że już po zabawie.
KAKA bMlhKU
Staś wyglądał, jakby nasłuchiwał jakiegoś wewnętrznego głosu.
- Gdyby dał jej czas, pewnie by to zaakceptowała. Jeśliby skłamał, że wraca do żony albo coś w
tym rodzaju, nadkruszyłby jej marzenia, lecz nie zniszczył ich całkowicie.
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Przypuszczam, choć to oczywiście tylko strzał w ciemno, że Wordley znalazł sobie inną
laleczkę, i dziś właśnie uszczęśliwi! Becky tą wiadomością. Pewnie chodziło o młodszą babkę.
Niewykluczone, że Becky ją znała. Kobieta w jej wieku, która wciąż potrafi marzyć, może się
okazać bardzo niebezpieczna, choćby nie wiem jak miękkie i czułe pozostało jej serce. Zerwanie
to jedno, ale zerwanie z powodu młodszej baby bywa iskrą, powodującą wybuch dynamitu.
Znowu popatrzył na fotel.
- I sądzę, że Becky wybuchła. Nie słowami, nie łzami, lecz zwierzęcą furią. Wpadła do sypialni,
wyciągnęła pistolet i odstrzeliła jego flirciarskie-go kutasa. Pewnie nawet nie powiedziała przy
tym ani słowa. Po prostu naciskała na spust.
Roześmiałem się, starając się zrobić to naturalnie.
-Już czas, byś porzucił zajęcie prokuratora i stanął po naszej stronie stołu. To my wymyślamy
historyjki, Staś. Ale szczerze mówiąc, lepiej byłoby, dla ciebie oczywiście, gdybyś wyprodukował
coś, co ma lepsze ręce i nogi.
Wzruszył ramionami.
- To tylko moja wersja wydarzeń.
A brzmiała tak, jakby przed chwilą rozmawiał z Becky Harris. Byłem pod wrażeniem. Mam
nadzieję, że nie dałem tego po sobie poznać. Wyszliśmy na zewnątrz.
- Aadna noc - stwierdził Staś. - Zaprosiłbym cię na piwo, Charley, wiem jednak, że nie pijesz.
- Co powiesz na kawę? Potrząsnął głową.
- Nie o tej godzinie. Nie mogę potem zasnąć.
Przyglądało się nam dwóch gliniarzy stojących przy wozie patrolowym.
- Czy to ci nie przeszkadza, StaÅ›? -Co?
- Ze widzÄ…, jak rozmawiasz ze stronÄ… przeciwnÄ…?
-Jestem uczciwy, Charley. Ludzie to wiedzą. Sędziowie, adwokaci, właściwie każdy. Kiedy się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]