download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Cartland Barbara Niezwykła misja
- Quinn Security 3 Saying I Do Cameron Dane
- Historia Heathcliffa Tennant Emma
- Greg Bear Songs of Earth 02 The Serpent Mage
- Livingstone_J_B_ _Morderstwo_w_British_Museum
- Heyer Georgette Uciekajaca narzeczona
- An encounter in the woods
- Min Anchee Dziki imbir
- Sugier Darek Milosc i wolnosc poza cialem
- Alvin Boyd Kuhn (EN) A Modern Revival of Ancient Wisdom
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W podświadomości kołatały się w niej niejasne przeczucia,
ale nie zawracała sobie nimi głowy.
Matthew nadal zajęty był usuwaniem szkód spowodowanych
burzą. Ciął powalone drzewa na kloce do kominków, których
było w hotelu dużo. Oddał się temu zajęciu z pasją nasuwającą
raczej myśl o zemście na losie, gdyż wysokie temperatury nie
stwarzały konieczności zużywania takiej ilości drewna.
Sandra chodziła osowiała. Wałęsała się w pobliżu hotelu
wyraznie znudzona, nie biorąc udziału w rozrywkach
organizowanych dla gości hotelowych, skarżąc się na obsługę,
brak wygód i samotność, gdyż Matthew nie miał dla niej czasu.
Mandy jak zwykle, dzień po dniu, żyła na szybkich obrotach,
pełna optymizmu i radości życia.
Nelson był nieprzytomnie zakochany w Billie i ustanowił
Charity główną konsultantką w sprawach swego serca, co było
najzabawniejszą przygodą, jaka się jej kiedykolwiek przytrafiła.
Goście przyjeżdżali i odjeżdżali, zupełnie nieświadomi
toczących się wokół nich skomplikowanych spraw w stosunkach
między stałymi mieszkańcami ośrodka.
- Zastanawia mnie, po co ona tu siedzi? - snuła swoje
rozważania Mandy pewnego wieczoru, kiedy siedziały obie na
rozchwianym ganku, zajadając sałatkę owocową i pocąc się jak
myszy. - Billie mówi, że nawet nie sypiają razem.
Charity niemal się zakrztusiła.
- Mandy!
RS
111
- Na Boga, jak na kogoś, kto zna anatomię człowieka na
wszystkie możliwe sposoby, jesteś trochę przesadna. No więc,
Matthew zasmakował w wychodzeniu o świcie do lasu, z
którego wraca, kiedy jest śmiertelnie zmęczony. W ogóle się nią
nie interesuje. Dlaczego ona nie może zrozumieć, o co mu
chodzi i nie wyjeżdża?
- Całe nieszczęście w tym, że, jak podejrzewam, im bardziej
Matthew ją odtrąca, tym wytrwałej ona broni swej godności i
stara się go odzyskać - powiedziała Charity, nie mogąc udawać
całkowitej obojętności w tej sprawie.
- Hm... bardzo możliwe, pani doktor! - ze szczerym uznaniem
przyznała kuzynka.
- Mandy...
- Dobrze. Wiem, co chcesz powiedzieć: ,,Nie nazywaj mnie
pani doktor". Zdaje się, że ona cię nienawidzi z całego serca.
Mówiłam ci, że jego zafascynowanie tobą rzuca się w oczy. To
jasne.
Jasne dla każdego z wyjątkiem mnie, pomyślała Charity.
Matthew unikał jej nie mniej starannie niż Sandry!
- Niektórym osobom z personelu nagadała o tobie
niestworzonych rzeczy. Możesz sobie wyobrazić, co mówi do
Matthew?
- %7łe jestem dwugłową czarownicą podającą klientom zatrute
drinki, i do tego robię to najwolniej na świecie - drwiła Charity.
- Nie mrozi ci to krwi w żyłach?
- Nie - odparła Charity poważniejąc. - Mandy, ona nie jest zła,
tylko chora. Chce wierzyć, że to ja jestem tą przyczyną, z
powodu której Matthew nie odwzajemnia jej uczuć. Chce
wierzyć, że gdyby mnie tu nie było, wszystko by się między
nimi ułożyło dobrze.
Mandy potrząsnęła swymi czerwonymi kędziorami.
- Boże kochany, ty się nią naprawdę martwisz.
RS
112
- Przypuszczam, że to jest powód, dla którego wybrałam swój
zawód. Obchodzą mnie wszyscy ludzie. Szczególnie ludzie
chorzy.
- Czy to znaczy, że mam pójść i wyciągnąć ropuchę z jej
łóżka, którą tam podrzuciłam?
Charity przeciągnęła się ubawiona. Przyjemnie było mieć w
pobliżu Mandy. Omawiać problemy innych. Odciągało to jej
myśli od niepokojącego faktu, że jej okres spóznił się już o kilka
dni.
Wieczorem, schodząc do hotelu na dyżur, ze zdziwieniem
zobaczyła Matthew zaabsorbowanego rozmową z dwoma
policjantami z Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej.
Kiedy się zbliżyła, właśnie się z nimi żegnał.
- Charity, chciałem z tobą porozmawiać.
Jej skołatane serce skoczyło jak szalone. Od dłuższego czasu
nie zamienili z sobą słowa.
- Mam nadzieję, że nie mamy jakiegoś kłopotu? - powiedziała
patrząc na odjeżdżających policjantów. Spojrzała na niego
uśmiechając się niepewnie. - Naprawdę, będąc tutaj łatwo
uwierzyć, że nie jesteśmy częścią realnego świata.
W tej samej chwili zrobiło jej się głupio z powodu tej
dziecinnej uwagi. Nie są częścią realnego świata? Gdzie życie
komplikuje się przez ciążę i zazdrosną przyjaciółkę mężczyzny,
który zachowuje się obojętnie i dla którego serce zupełnie
zwariowało?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]